Ten nadspodziewanie długi.
No, to się narobiło. Gość Niedzielny 2.0 – S2 #11 miał w teorii być kolejnym odcinkiem, ot taki sobie tam programik, a potem zacząłem zbierać informacje, spisywać co trzeba i objętość zrobiła się całkiem pokaźna, ale po kolei: na pierwszy ogień poleciało Sony, którego nowa reklama The King stanowiła mały impuls do wspominek poprzednich kampanii marketingowych. Potem mamy kilka słów o wróżeniu z fusów na temat Destiny 2, info o wyprzedażach na Xbox Live! Marketplace i PlayStation Store, a swoje trzy sekundy dostało nawet The Game Awards, które już od dwóch lat nie zmieniło nazwy, więc zaczyna się nieco niepokoić o marketingową ekipę Dżefa, bo taki fundamentalny brak kreatywności nie świadczy o nich najlepiej. Wbrew moim obietnicom, na chwilę powraca także Dishonored 2 (ta gra jest taka dobra, że aż Bill Murray został wprawiony w głęboką konsternację), Vince Zampella nabija działo na mięso… Cóż, mięsem, a Ubisoft ma swego rodzaju problemy. Widać nieco za dużo, a w drugim wypadku widać, że jest źle. Czyli – w zasadzie – standardowy tydzień w Branżuni!
Olewczy stosunek do kacika social media wszedł mi już w krew i najpewniej zagości permanentnie, więc nie zdziwcie się, że Gość Niedzielny 2.0 – S2 #11 ma tu niemal dokładnie to samo, co przed tygodniem. I przed dwoma. I za tydzień będzie to samo. Standardowo, pierwsze primo, nasz kącik na mordoksiążce, na którym spamujemy z zatrważającą regularnością. Drugie primo, nasza grupa na mordoksiążce, gdzie wszyscy jesteśmy jak jedna, wielka rodzina i rzucamy się sobie do gardeł, Tak dla rozrywki. Trzecie primo, nasz Instagram, na którym znów zaległa cisza, ale podobno mam gdzieś zapisane hasło i będę próbował coś z tym robić. Podobno. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji posłuchać ostatniego PADcastu, możecie śmiało wciskać te oto pomarańczowe litery, które zabiorą Was prosto do odcinka w którym była mowa o PlayStation 4 Pro (którego jestem szczęśliwym posiadaczem), swój kącik dostało także Mass Effect: Andromeda, a ktoś z ekipy grał w Call of Duty i o nim opowiadał. A, przy okazji, skoro już tu jesteście, jak możecie wiedzieć, postanowiliśmy wkroczyć na patronite, więc jeśli macie chęć nas wesprzeć, uderzajcie śmiało na naszą stronę i rzucajcie co łaska – obiecujemy, że nawet pisiont groszy z zebranej kwoty nie zostanie przeznaczone na używki o wątpliwej legalności. Pad z Wami!