Nakręcamy się przed targami E3.
Brak ważniejszych wydarzeń w branży spowodował, że chętniej spoglądamy na to, co czeka nas w najbliższych tygodniach. Będzie się działo – tego jesteśmy pewni. Tegoroczne targi E3 zapowiadają się wyśmienicie, popsuć je mogą (tradycyjne już, niestety) przecieki i nic nieznaczące teasery. Zamiast psuć wszystkim niespodzianki, w dyskusji w temacie tygodnia skupiamy się przede wszystkim na otoczce i tym, co powoduje, że tak chętnie co roku z powodu tego wielkiego show zarywamy nockę w środku tygodnia.
Z pozostałych tematów – nie mogliśmy pominąć (domniemanego) przejęcia Twitcha przez YouTube oraz nowego filmiku z rozgrywki z The Order 1886. Jako danie główne prezentujemy wrażenia z nowego Wolfensteina, zarówno z perspektywy posiadacza PC, jak i PS4.
To wszystko na dziś, do usłyszenia!
Co w odcinku?
- 00:02:31 – Parafialne / ważne, ważniejsze, najważniejsze
- 00:06:22 – Różności społeczności / odpowiadamy na wasze komentarze
- 00:18:59 – Hejcik na dzień dobry / google wciąga twitch.tv
- 00:28:53 – Temat tygodnia / gorączka e3
- 01:10:52 – Newsy / co wydarzyło się w minionym tygodniu
- 01:30:11 – Ograne / wolfenstein the new order [pc] & [ps4]
- 02:03:01 – Premiery tygodnia
Metro Redux
30.05 mario kart 8
Komentarze (29)
Strasznie zjechaliście nowego Wolfa a ja wyskoczę ze swoim
odmiennym zdaniem. Ukończyłem grę raz, kończę drugi raz (może wpadnie platyna,
co rzadko się u mnie zdarza) i jestem bardzo zadowolony z zakupu. Nie
spodziewałem się żadnych cudów, żadnego GOTY ani produkcji będącej połączeniem
przejmującej fabuły z TLoU i wizualiów a'la Killzone: Shadow Fall / InFamous:
Second Son (chociaż magiczne 1080p @ 60 fps jest a gra jak dla mnie wygląda
całkiem przyzwoicie). Dostałem sympatyczny, oldschoolowy tytuł z fajnym
klimatem, z przyjemną mechaniką (prucie dwoma giwerami do Nazistów jest
zajebiste), w miarę wciągającą fabułą i dobrze skrojonymi bohaterami. Plus
świetna ścieżka dźwiękowa z bardzo nastrojowym utworem końcowym. Jasne, że
tytuł nie jest pozbawiony wad, ale jakoś nie zwracałem na nie uwagi bo grało
się wyśmienicie. Ale jak wiadomo - każdy ma inne preferencje :)
Ollestern, oczywiście co do samego Twojego zdania nic nie mam - różnimy się, i wszystko jest ok :) Natomiast, podobnie jak w podcaście, muszę krzyknąć gromkie VETO dla nazywania tej gry oldschoolem. Wolf nie ma z oldschoolem nic wspólnego, poza (częściowo) apteczkami i możliwością noszenia więcej niż dwóch broni naraz. Reszta to w 100% nowomodny, CoDopodobny shooter XXI wieku.
A stawiam to VETO dlatego, że niestety bardzo często spotykam się z takimi stwierdzeniami w kontekście różnych produkcji. Mam wrażenie, że ludzie identyfikują oldschool z bezmyślną rozpierduchą. Problem w tym, że jest dokładnie odwrotnie - w starszych grach nawet rozpierducha wymagała choć odrobiny myślenia, kombinowania czy, czasami, pewnego planowania. Niestety, większość dzisiejszych produkcji, aspirujących do miana oldschoolowych, zapominają o tym, idąc w bezmyślną rozwałkę. Nie, to nie jest oldschool.
"Problem w tym, że jest dokładnie odwrotnie - w starszych grach nawet
rozpierducha wymagała choć odrobiny myślenia, kombinowania czy, czasami,
pewnego planowania" - jakie oldschoolowe gry masz na myśli? Jak pamiętam prawdziwy oldschool fpsowy z drugiej połowy lat 90' i początku lat 2000 to jakoś nie przypominam sobie żebym "planował" (może poza Unrealem, ale to był wyjątek) a kombinowanie ograniczało się zazwyczaj do znalezienia odpowiedniego klucza/karty/drzwi żeby iść do przodu. Brało się tam po prostu najlepszą giwerę z plecaka i waliło do przodu, dopiero shootery wojenne zaczęły zmieniać podejście, ale też nie mam tu na myśli pierwszego MoHa czy CoDa a ich kontynuacje. Oskryptowanie akcji to znak naszych czasów, nie przeskoczymy tego ale szczerze, jeśli jest to zrobione dobrze to nie widzę w tym nic złego. W nowego Wolfa miałem okazję pograć raptem z pół godzinki wyrwane gdzieś ze środka gry (u znajomego, mój komp jest już chyba trochę za słaby a na konsoli nie lubię grać w fpsy, ale obejrzałem dodatkowo parę streamów z rozgrywki) i czułem ten staro-szkolny klimacik. Wydaje mi się, że nastawienie do tej gry mocno zależy od tego na jakich grach się człowiek wychowywał i jakie style rozgrywki preferuje. Grafika to grafika, jak dla mnie kwestia drugo- albo i trzeciorzędna. Ja w każdym razie chciałbym ograć całego Wolfa i gdy wymienię PCta za jakiś miesiąc albo dwa to na pewno będzie to jedna z pierwszych gier do nadrobienia.
Koolka - mam na myśli rzeczonego Unreala, Half-Life, Doomy, Jedi
Knight, Blood itd. CO do planowania, to chodzi chociażby o sensowne
dysponowanie arsenałem. Właśnie grając w te produkcje (na jakimś
rozsądnym, wyższym od normalnego poziomie trudności), nie mogłeś po
prostu łapać najlepszej giwery i siać ołowiem, bo potem nie starczyłoby
Ci na bossa czy większe grupy przeciwników. To jeszcze nie były czasy,
gdy zawsze miałeś full amunicji, jak to bywa dzisiaj. Musiałeś tak
zarządzać arsenałem, by używać na każdego przeciwnika broń najsłabszą z
możliwych, która dała radę zrobić robotę. Dzięki temu później na
lepszych wrogów zostawały Ci odpowiednio mocniejsze giwerki.
Aletak jak napisałem, planowanie sie zdarzało, nie twierdzę, że był to
standard. Raczej elementy dobrze dogranej taktyki, które decydowały, czy
dawałeś sobie radę na wyższych poziomach trudności, czy zostawałeś na
normalu.
Gdyby wszyscy mieli takie samo zdanie, to byłoby strasznie nudno :)
Ja właśnie należę do tej grupy ludzi, którzy identyfikują grę oldschoolową, jako produkcję która główny nacisk kładzie na przyjemną rozpierduchę. Zresztą jakoś nie przypominam sobie, aby w niżej wymienionych przez Ciebie tytułach (Doom, Unreal, Blood) przeważało coś więcej, niż właśnie naparzanie z różnych giwer do przeciwników. Czasami faktycznie można było zastosować jakąś prostą taktykę albo wybrać inną drogę do celu, czasem też trzeba było "wysilić" szare komórki i poszukać klucza, karty czy obrócić posążek/kamień/głaz czy przestawić w odpowiedniej kolejności wajchy, ale to dalej były produkcje nastawione przede wszystkim na naciskanie spustu. Czy Wolfenstein tak bardzo różni się w założeniach od tych gier? Pomijając apteczki i dwie giwery, to możesz sobie pokombinować i przejść większość misji "na cichacza" (da się - sprawdziłem) i wybrać ścieżkę (lecisz na Rambo albo leziesz bocznym/górnym kanałem), możesz wreszcie poszukać poukrywanych (niektórych nawet całkiem sprytnie) znajdziek (złote precjoza to akurat fajne nawiązanie do RTCW). Jest i ustawianie dźwigni (niestety tylko raz) w odpowiedniej kolejności. A ilość lootu jaką można zebrać może i faktycznie jest spora, ale też nikt nie obiecywał symulatora przetrwania ;) A CoD i BF to w porównaniu z Wolfem, zupełnie inny rodzaj doznania (w singlu) - oba tytuły to prosty korytarzyk z masą wybuchów i bez żadnego większego polotu...
Powiedziałbym, że to co różni oldschoolowe produkcje od nowomody to między innymi poziom zdefiniowania pewnych elementów przez twórców. Piszesz, że w Wolfie możesz wybrać, czy idziesz drogą na Rambo czy na cichacza. I owszem, zgadzam się, tylko że obie te ścieżki są z góry zdefiniowane. Gra niejako wali Ci między oczy binarnym wyborem: prawo czy lewo? Ale gdy już wybierzesz, znowu, wpadasz na szyny i jedynie odtwarzasz zamysł twórców. W starszych produkcjach lokacje były nieco bardziej otwarte, a przeciwnicy umieszczeni w nich nieco wcześniej, nie wybiegający zza magicznego winkla po przekroczeniu czarodziejskiej linii - sprawiało to, że mogłeś względnie dowolnie wybrać podejście do sytuacji, nie ograniczając się do z góry zdefiniowanego, binarnego wyboru. Trudno to zresztą określić, mam wrażenie, że różnice bardziej się czuje niż da ją opisać.
Co do kwestii ciągłego naciskania spustu - tak, tylko dochodziły takie aspekty, jak ogarnięcie konstrukcji levelu (dotąd pamiętam, jak na bita godzinę zgubiłem się w jednym ze "świątynnych" poziomów w Unrealu), poszukiwanie sławetnych już kluczy czy tajnych przejść itp. Do tego dochodzi zarządzanie zasobami amunicji i apteczek, które w dzisiejszych produkcjach nie istnieje. Nie wspominając o konieczności ciągłego zajmowania odpowiedniej pozycji, by trafiać i nie dać się trafić (dzisiaj większość załatwia za Ciebie gra, poprzez wszędobylski system osłon). Dodajmy do tego jeszcze przeciwników - kiedyś, jeśli trafiłeś na grupkę 10-ciu wrogów, miałeś zasadniczo przesrane i bez karkołomnego strafingu i świetnej celności albo kończyłeś z napisem GAME OVER, albo z oparami żywota.To dlatego, że przeciwnicy mieli znacznie lepszy czas reakcji i zadawali realne, nieodnawiające się obrażenia, przez co musiałeś być stale czujny. Obecnie taka grupka to żadne wyzwanie, seria z kałasza załatwia sprawę, zanim w ogóle skrypt AI zaskoczy.
Oczywiście, możesz powiedzieć, że to są drobnostki, smaczki. Ale połączone w jedną całość, dają zupełnie inny odbiór oldschoolowych gier, czyniąc je czymś zupełnie odmiennym od tego, co wychodzi dzisiaj. Niby wciąż sednem gry jest rozpierducha, tyle, że kiedyś była ona jakby mniej bezmózga i korytarzowa.
Co do lokacji zgoda - były większe i bardziej otwarte, ale samo żałożenie ciągle było takie samo - dojdź z punktu A do B w jednym kawałku. A to w jaki sposób tego dokonasz (prawą stroną, lewą, górą, dołem, na cichacza albo z przytupem, likwidując wrogów pojedyńczo albo grupowo) zawsze było (i dalej jest - także w Wolfie) ograniczone poprzez zamysł twórców i ograniczenia wynikające z konstrukcji mapy - w Unrealu też nie wszędzie dało się wskoczyć, wejść i zrobić tego tak jak nam się podoba. Swoboda jednak jakaś była i podobnie masz w New Order, który nie narzuca sposobu w jaki masz go zaliczyć - jedynym musem są cele misji, które trzeba spełnić aby pchnąć akcję do przodu, ale to w jaki sposób wyrżniesz Nazistów jest już Twoją sprawą...
A co do przeciwników, to nie bardzo rozumiem tego zdania o umieszczaniu ich wcześniej - czyli, że są lepiej widoczni? Jeśli o to chodziło, to przecież i w Wolfensteinie mięso nie jest poukrywane po kątach - nie licząc paru wyjątków nasłuchujących w barakch i w pomieszczeniach, cała reszta radośnie krąży po mapie. Można się przyczaić i spokojnie prześledzić ich ścieżki. Czasami faktycznie zdarzy się, że jakiś pacjent wyskoczy zza winkla albo zajdzie Cię od tyłu, ale są to sporadyczne przypadki...
O jakim planowaniu piszesz? Z tego co pamiętam to w starych fps'ach, zwabiało się wrogów w wąskie korytarze, chowało się za rogiem i wtedy się ich pojedynczo wybijało. Albo gdy była otwarta przestrzeń, biegało się dookoła prując do wszystkiego co się rusza (normalnie Benny Hill) ;). Podsumowując - w latach 90'tych wybijało się na wstecznym. :P
Różnica polega na tym, że w starszych FPS'ach miałeś MOŻLIWOŚĆ zwabienia ich do tych wąskich korytarzy. W nowych strzelankach nawet to Ci odebrali, bo wrogowie spawnują się niemal z powietrza, drzwi za Tobą są magicznie zamykane, a jedyna taktyka polega (zautomatyzowanym, a co!) schowaniu się za osłoną i co chwila wychylaniu i strzelaniu, licząc na head'a. Jeśli dawne FPS'y były w tej materii ubogie, to obecne są bankrutami z milionami zadłużenia ;)
A co do otwartej przestrzeni, to taktyka, która opisałeś, działała tylko w tych grach, w których czas lotu pocisku był relatywnie długi (np. Quake czy Doom). Tam, gdzie w grę wchodziły współczesne giwery, najczęściej taka akcja skończyłaby się śmiercią lub zostaniem z resztką żywota (zakładam oczywiście, że grasz na poziomie wyższym niż normal). A co w nowych FPS'ach? Cóż, tutaj otwartych przestrzeni nie ma, bo jak to, gracz ma nie wypróbować naszego super-hiper-duper systemu osłon? Nie może być! ;)
Heya, slucham Was ale brak czasu nie pozwala pisac komentarzy. Jednak to wlasnie slusze z ust Tomka o Wolfie to jest mega przypierda..nie sie na sile + po co tyle mowic o grze kazdemu ja obrzydzajac po przejsciu JEDNEJ godziny? WTF?!
Gra jak dla mnie jest swietna arcadowka w ktorej setting zmieniamy praktycznie co rozdzial. Nie ma mowy o nudzeniu sie. Ma swietnym voiceover, muzyke, zajebiste cutsceny, klejaca sie fabula (jak na fpsa). Bawie sie mega i nawet przez pierwsze 6-7 rozdzialkow zbieralem wszystkie znajdzki (szukanie ich z pomoca mapy jest dosc przyjemne) co mnie sie nie zdarza ze wzgledu na ograniczony czas.
Daje jej mocne 8/10 - mam przegrane 12h w tej chwili. Dzisiaj pewnie ja skoncze. Dla mnie zakup roku. Pozytywnie sie zaskoczylem.
A textury? Nie przesadzajmy - jest to idtech wiec wiadomo jaka tam technologia siedzi - megatextuing (przypominam rage) - i wcale nie sa takie zle - byc moze dlatego ze na PC gralem na pelnych detalach (mam b.mocny sprzet), ale na Steam widzialem ludzi ktorzy wrzucaja screeny z tragicznie niskimi texturami - byc moze to wina sterownikow/sprzetu. Byc moze gra sama obcina detale przy detekcji wolnej karty grafiki (np wolnej szyny pamieci VRAM ktora tu jest bardzo wymagana)
Zbieranie itemow?
Nie mialem problemow - moze po prostu podchodze na obiekt i wciskam E a nie celuje myszka w obiekty.
Ta gra to najgorsze rzeczy z call of duty?
COD wylaczylem po 1h grania. Byc moze to tylko ja.
Wydaje mi sie ze zapomieliscie ze to gra i o co w grach chodzi. O fun.
A statyczne rzeczy na stolach (nierozwalalne) - norma, pomieszczenia ktore nie koniczenie musza byc tak duze jak ilosc przeciwnikow ktorzy z niego wybiegna (wtf kto na to patrzy, zboczencem trzeba byc zeby obliczac sobie w glowie czy pomieszczenie zmiescilo by tylu przeciwnikow co wybieglo) , skrypty (norma).
Za cene wersji PC (ponad 100 pln) - must have i nie polecam sugerowac sie recenzja 2 panow z ekipy.
Dev, mówię o grze, bo podcast to, zauważ, mówienie ;) Jakbym miał tylko wszystkim słodzić, to bym nie nagrywał podcastu, tylko trzepał gruby hajs za publiczne lizodupstwo każdemu, kto zapłaci.
Co do gry z kolei:
1. Zajebiste cutsceny? Jak dla mnie jak do tej pory to mega sztampa. Serio, nie wiem, co w nich zajebistego? To, że jest dużo wybuchów? Jak będę chciał wybuchy, to sobie włączę jakiś zapis z prób jądrowych na YT na repeacie, a nie będę kupował gry.
2. Tekstury - są, mówiąc wprost, chujowe. I widać, że chyba nie słuchałeś zbyt uważnie, gdyż wspominałem, że owszem, gram na PC, do tego całkiem niezłym PC, który spokojnie ciągnie na full takiego Wiesława 2 czy inne Metro (gra ZNACZNIE ładniejsza od Wolfa). Gram oczywiście w max detalach. Krótko: nie, kiepskie tekstury to nie wina mojego PC czy ustawień, ale... kiepskich tekstur.
3. Tak, w grach chodzi o fun. Ja tego funu za wiele nie stwierdziłem w Wolfie. Jest miałko, nudno, skryptowo i szynowo. Sorry.
4. Nie chodzi o liczenie metrów kwadratowych, tylko o sytuacje, w których 10 luda wybiega z pomieszczenia o wielkości większej szafy wnękowej.
5. Czy moje słowa to przypierdalanie się na siłę? Nie sądzę. Wiem, co widziałem, i to opisuję. Jeśli komuś takie coś odpowiada, to przecież nie zabraniam kupować. Tylko ostrzegam, czego się można spodziewać.
Zgadza sie - nie masz slodzic - ale po 1h gry prawie ja ostatecznie podsumowales.
Powiem krotko : gra rozwija skrzydla po prologu - przy 1h na liczniku nie mogles go chyba jeszcze skonczyc. Mysle ze zmienisz zdanie po paru rozdzialach gry.
Tutaj się zgodzę - dopiero po prologu gra naprawdę się rozwija a początkowa lokacja może trochę odrzucić (LOD jest spartolony zwłaszcza na otwartych przestrzeniach). Od akcji umiejscowionej w szpitalu tytuł nabiera rozpędu i trwa w takim stanie aż do samego końca. Godzina to trochę za mało aby gra pokazała pazur...
Owszem, gram na max możliwych detalach. Skąd teza, że jest inaczej?
Co do tego, że gra rozwija skrzydła - możliwe, ale raczej jedynie w kwestii gameplay'u, bo graficznie raczej nagle lepiej się nie zrobi.
A z kolei w kwestii podsumowywania gry po 1h - wiesz, ja z góry powiedziałem, że są to moje wrażenia po 1h, opisałem to, co zobaczyłem. Nic nie ukrywałem i nie zatajałem, z miejsca okresliłem, jaka jest sytuacja. Jednak z słów Piotrka wynika, że jednak (według niego) dalej wcale lepiej nie jest i moje pierwsze wrażenia mogą dotyczyć również całej gry. Ale tu się nie wypowiadam, bo nie przeszedłem, więc mogę co najwyżej polegać na opinii Pitera.
teza wysunieta z testow pclab gdzie gf 670 ma srednio 19 klatek na sekunde w detalach ultra/ultra textures (przy procku i7) - wrzucilem screena z tabelkami
Dev - to szczerze mówiąc nie wiem, co oni tam sobie poinstalowali na tym systemie, bo mi na GTX660 (i i7 3770, a nie i5 - tak gwoli ścisłości ;)) chodzi całkiem płynnie, zdecydowanie lepiej niż 19 fps (nie licząc tych nieszczęsnych cutscenek, które chyba jakiś noob optymalizował, bo wyglądają koszmarnie, a tną się jak dzikie).
Nowy Wolf to bardzo dobra gra i polecam ją każdemu co lubi dobrą rozwałkę i fpsy. Tomek tobie ta gra po prostu nie siadła i za wszelką cene starasz się udowodnić jaka ta gra jest chujowa. Niestety ale tak nie jest, gra ma swoje minusy jak każda gra, ale jest bardzo fajnym strzeladłem. To samo było przy Tomb Raiderze, gra o włos nie została goty a ty strasznie mówiłeś jak prze chujowy jest nowy TB. Stary zapamiętałeś starsze gry jako świetne i nie podoba ci się postęp w nowych grach i narzekasz na nowe rozwiązania, a prawda jest taka że jak byś sięgnął po te gry które zapadły ci jako zajebiste, to nie dałbyś rady teraz grać w nie. Wiem bo niedawno próbowałem zagrać w stare medale albo Cody z 2 wojna światową w tle. Nie obraz się ale może przeżuć się gry planszowe albo karty, bo z tego co ostatnio mówisz to gry już ci się nowe nie podobają.
Peace V
Mylisz się. Właśnie eksperyment pod tytułem "odpalę starocia, zobaczymy, jak się gra" robię bardzo często. I nieodmiennie stare gry wychodzą nie tylko obronną ręką z takiego testu (w moim przypadku), ale miażdżą grywalnością, miodnością i ogólnie stylem rozgrywki wszelkie przehajpowane Batlfildy, Col of Djuti, Kredo Asasynów czy inne Wolfenschweiny.
Nie rozumiem tylko, dlaczego ludzie z uporem maniaka zakładają, że jak ktoś uważa, że starsze gry były po prostu lepsze, to na pewno tylko i wyłącznie z powodu nostalgii, a nie testu organoleptycznego i oceny "na świeżo". Hm?
No widzisz to ty z uporem maniaka chcesz udowodnić że starsze gry były lepsze, bo nikt nie mówi że były gorsze. Były po prostu inne. Bardzo dobrze że gry ewoluują, jak by twórcy myśleli tak jak ty, to dziś mieli byśmy grę killzone shadow fall w której sterowali byśmy strzałkami I tylko w poziomie ;)
Ale ja nie bronię innym uważać, że dzisiaj gry są lepsze - jego prawo. Uważam tylko za nieco głupie zakładanie, że jeśli ktoś inny woli stare gry, to tylko i wyłącznie ze względu na nostalgię. Tak nie jest - komuś (np. mi) dawny model rozgrywki może po prostu bardziej odpowiadać i tyle.
Dobrze gadasz...Kolejka dla tego Pana.
Nie rozumiem czemu ludzie tak bardzo chcą exclusivy... ten system jedynie daje profity koncernom sony i microsoft, a nie graczom, którzy po prostu nie zagrają i zapomną z czasem albo będą oglądać stream na Twitchu i tyle będzie z tej gry.
To do kogo wędrują moje pieniądze, jakoś specjalnie mnie nie ciekawi - jestem graczem a nie księgowym i jedyne co mnie interesuje to wciągające i dopracowane gry a właśnie takie w większości przypadków są tytuły ekskluzywne. Z drugiej strony mamy chociażby takiego BF4, który do dzisiaj jest łatany oraz coś świeżego o nazwie Watch Dogs, który na PC ma strasznie skopaną optymalizację. Poza tym, nie wiem jak u Ciebie, ale w mojej pamięci rezyduje znacznie więcej tytułów dedykowanych konkretnemu sprzętowi, niż produkcji multiplatformowych. Journey, TLoU, Heavy Rain, Uncharted - gracze zapomną o tych tytułach? Nie wydaje mi się...
Nowy Wolf...Chyba gralismy w dwie rozne gry.
Zupelnie nie rozumiem waszej krytyki.Albo sodziewaliscie sie czegos innego, albo nigdy nie widzialiscie shootera z lat 90tych.Przeciez ta gra, to oldschool wydany w 21wieku.
Nowy Wolf jest super i w pelni zasluguje na 8/10.To duchowy spadkobierca starego Wolf-a shootera, w ktorym lecisz do przodu i siekasz zastepy nazistow.Mamy pelen arsenal broni i tabuny przeciwnikow.Czego chciec wiecej?
Fabuly?Jest i to calkiem fajna.Techniklia...sa OK.Nie jest to zadena next genowa grafika (cokolwiek to jest) ale wszystko jest poprawnie i dziala.Slabsze tekstury czy gorzej wygladajaca panarama miasta,o ktorych wspomniliscie, zakrawa na przypieprzanie sie.Gra chodzi plynnie i wyglada ok.Czego chciec wiecej...
Nie wszystko jest doskonale.IQ jest glupie, ale satysfakcja jaka serwuje gameplay pozwala nam zapomniec o tym...przeciez tu chodzi o strzlanie!!!
Oby wiecej takich "slabych" gier jak nowy Wolf!!!
A ja będę powtarzał do znudzenia - to z oldschoolem nie ma nic wspólnego. Tak, grałem w większość klasyków z lat 90-tych i je sobie bardzo cenię. Nie wiem, czemu ludzie utożsamiają te gry tylko z bezmózgim leceniem na pałę i strzelaniem do wszystkiego co się rusza. Wręcz rpzeciwnie, to właśnie dzisiejsze korytarzowe shootery wyznają tą zasadę, serwując pozbawioną jakiejkolwiek głębi rozgrywkę. I taki jest nowy Wolf - bliższy grom typu Call of Duty niż starym klasykom z 90's. Brak tu choćby odrobiny myślenia. Szukanie przejścia, znajdywanie kluczy, tajnych pomieszczeń? Ni ma. Mądre zarządzanie arsenałem, by nie zostać się z nożem na bossa? Nope. Sorry, to nie oldschool, to po prostu crap, co do którego próbuje się ludziom wmówić, że to po prostu stara szkoła.
I jedna rada dla wszystkich: odpalcie sobie Unreala (tak, tego pierwszego). Przejdźcie, a potem pogadamy, czy Wolf to stara szkoła.
Padcast #104
00:15:33 Hejcik na dzień dobry / Tomek ' Tenebreal' Dittrich
Powitać!!
Mam hejcik na następny numer. A tak na serio. Bardzo cenie sobie zawsze opinie Tomka, bo ma na wszystko 'branżowe' spojrzenie, ale teraz to przesadził :/ Chyba cięższy tydzień. Każda osoba na tym czacie chwali Wolfa, a Tomek dalej się spiera, że jest niefajny. Pomine to co wszyscy wymienili (elementy oldschoolowe) dodając tylko to czego nie było. Nowy wolf ma przede wszystkim oldchoolową długośc rozgrywki sięgającą nastu godzin co jest pełne podziwu i brak na siłe upchanego multi + reszte co napisali inni. Ale Tomkowi ma prawo się nie podobać wolf, każdy ma swoje gusta. Najgorsze, że wychwalał najgorsze uncharted ever (tak te na vite) chyba ze względu na grafike, bo gameplay tam jest...ehh... nie ma go tam :/ Po za tym uncharted 2> uncharted 3 > tomba raider > uncharted 1. Tomb raider jest świetny dla fanów uncharteda, z mniejszą ilościa akcji, ale fajnymi elementami survivalu. Drake w spódnicy w mroczniejszym klimacie. Ale to nie jest temat mojej wypowiedz, chodzi mi o targi e3.
Jak osoba, która utrzymuje się z pisania nt. gier, może tak bagatelizować targi e3? 'Tylko przy piwku z kumplami' To jest święto gracza. Najważniejsze wydarzenie gamingowe na świecie. Ranga tych targów jest ogromna. To jak coroczny finał ligi mistrzów dla fanów piłki nożnej. Dowiadujemy się co nas czeka w następnym roku w świecie gier, Gameplaye, zapowiedzi dużych nowych tytułów, konsol, wszystkiego co można sobie wymyśleć na ten temat. Czemu aż tak je zrównałeś z błotem? Przy piwku ze znjamomymi ? Chłopaki zarywają noc, żeby zdać relacje z tego wydarzenia. Sam bym to zrobił, ale mam inna zmiane i się nie da. Może wiele informacji wyjdzie na świat dzienny wcześniej, ale naprawdę, wogóle to olać. Moja mama mogła by to olać, ale Wy....Ty....???
Może dlatego, że jesteś bardziej pecetowcem, a te targi są raczej konsolowe, mniej Cie obchodzą. Najgorsze jednak jest to, że powiedziałeś, że przecież wiadomo co będzie. (Szklana kula ?) Jak wiesz to mam pare pytan.
Czy zapowiedzą gta V na ps4, czy będzie gameplay nowej fify i nhla, czy pokażą gameplay nowego batmana, uncharteda 4, czy będzie gran tourismo 6 na ps4, albo nowe całkiem nowe, czy forza horizon 2 wyjdzie w tym roku, Czy guerriilla games pokaże nowe ip, czy będą nowe konsole, kiedy wyjdzie skyrim online na konsole ps4....tych pytań mam mnóstwo, a może dzięki Tobie zaoszczedze trochę czasu. Więc....
Na koniec dodam jeszcze, że są przecieki na niekorzyść twórców gier, a są to.....opóźnienia premier. Daleko nie trzeba było szukać ot...wiedźmin 3 czy choćby division może na 2016 rok (przeciek)
Musiałem Cię zhejtować, ale to chyba nie tylko ja (dla Twojego dobra) Pozdrawiam!
PS. Pioterk M. (sorry nie chcę zrobić błędu w nazwisku) zbiera na targi e3 pieniadze....Piotrek, przecież wiadomo co tam będzie ^^ Chciałbym zobaczyć gościa niedzielnego z targów e3...to by było coś!!!
Wiesz, co do E3, to możliwe, że moje podejście wynika po części z kilku rzeczy:
1. Branżę śledzę od kilkunastu lat. Wciąż pamiętam te dawne targi z lat 90-tych. Wtedy to było COŚ. Internet jeszcze do Polski dochodził ledwo-ledwo, więc źródłem newsów były czasopisma. A targi oznaczały całą masę nowości, o których nikt wcześniej nic nie wiedział. Człowiek czekał z zapartym tchem i na wyścigi leciał do kiosku po nowy numer Secret Service / Gamblera / Reseta, bo wiedział, że znajdzie tam zalew zajebistego contentu targowego. Tak jak mówiłem, kiedyś branża żyła od targów do targów - jeśli targi w danym roku były słabe, to i rok najczęściej był słaby. Teraz to minęło, targi mają bardziej marketingowe niż informatywne znaczenie (przynajmniej E3). Tak jak chłopaki powiedzieli, to już nie jest mięso w najczystszej postaci, ale show dla ludu.
2. Zauważ, że obecnie wiele rzeczy ujawnianych jest przed/po targach. Przed targami wyskakują co bardziej soczyste newsy czy "przecieki", mające ludzi nahajpować na nie wiadomo co. Jasne, nie wszystko jest ujawniane wcześniej, ale gros rzeczy jednak jest. Przez co same targi to w 90% "dowiadywanie" się o tym, co już było wiadome wcześniej, poprzetykane tylko nowościami. Przez to targi dla osoby takiej, jak ja, są po prostu rozwodnione, są masą gadania o znanych faktach, z od czasu do czasu rzuconą nowinką dla przebudzenia.Z kolei na samych targach z rzadka pokazuje się jakieś większe gameplay'e, to raczej ma miejsce już po E3. Targi mają ludzi zajarać, wzbudzić ciekawość, by potem filmiki z gameplay'ami na YT lepiej się klikały i lajkowały.
W skrócie mówiąc, nie chodzi o to, że zupełnie odrzucam E3, ale nie wywołują one u mnie już takich rumieńców napalenia jak kiedyś. Ot, kolejny event w codziennym zalewie informacyjnym, może i warty obejrzenia, ale niekoniecznie z większymi oczekiwaniami. Czy warto siedzieć po nocach, by tylko zobaczyć 10-cio sekundowy teaser gry, o której wiadomo było, że powstaje, już miesiąc przed targami, a który będzie można rano zobaczyć w całym Internecie? Niekoniecznie...
Natomiast w kwestii Wolfa, podtrzymuję swoje zdanie: ta gra z oldschoolem ma niewiele wspólnego. Argumenty podałem już w komentarzach kilkakrotnie, więc nie ma sensu ich powtarzać. Zresztą, widać, że nie tylko mi nowy Wolf nie podszedł, ale Piotrkowi również - może więc nie jest to wcale taka świetna produkcja? Może bardzo zależy to od gustu?
Dzięki Tomek, tego się spodziewałem. Miałem dużą odpowiedz dla Ciebie, ale zrobiłem strone wstecz i jak wróciłem....to nie miałem do czego wracać. Ehh i od nowa. To będzie krócej :)
W takim razie traktuj targi jako podsumowanie tego co było i będzie w przyszłym roku. Jakbyś właśnie kupował sobie nowy numer SS i miał wszystko w jednym numerze. Tylko, że ten numer nie tyle co czytasz, a ogladasz (w końcu XXI w. :D)
Ogólnie zgodze się z Tobą, że przecieki nowych tytułow są bardzo często i faktycznie może mijać się z celem oglądanie targów, ale podstawowe pytanie brzmi....czego od nich oczekujesz. Jeśli jesteś nastawiony tylko na nowy content - informacje o nowych grach, których tytułów nie słyszeliśmy - to możesz się srogo zawieść. I chociaż nie zgodze się, że wiemy już 90% tego co będzie, bo trochę ta liczba jest przegięta, ale przywykłem już do tego. A wiesz mi, że nawet tak sceptycznie nastawiona osoba do tego jak ty, na pewno znalazła by swoją perełke, a gdybyś jeszcze tam był na miejscu...cały rok byś miał co opowiadać :) Taka jest prawda, taka jest branża i tak ją musimy odbierać. Właśnie wyciekł nowy battlefield 2 dni temu i wydaje mi się, że dla hyjpu, żeby ludzie mogli poczekać na konferencje ea i zobaczyć szerszy gameplay nowego bf'a (łącze się z nimi). Tak już jest i tak to działa. Mam nadzieje, że te targi zapamiętamy na dłużej, tymbardziej, że Microshit ma coś do udowodnienia i zakłada, że to dopiero początek!!! Mokro. Nowe gameplaye, nowe gry, nowe systeme, nowe akcesoria...
Jezu jeszcze tyle dni...
Czy tylko ja ruszyłem temat tygodnia ? Boże, sami hejterzy tu są....tylko wolf i wolf...ehh :P
I ostatnie. Śledzisz już branże kilkanaście lat, i jeżeli stwierdzasz, że nie jara Cie tytuł, który jara prawie każdego tutaj, branża jest gorsza, targi są gorsze, wszystko jest przehajpowane....hmm...ja będę tak mówił jak przestane grać w gry. Albo odetną mi kciuki :) Ale najgorsze jest to, że możesz mieć racje.....
Powiedzmy krótko, że na targi E3 czekam jak na nową grę od Electronic Arts. Wiem od dawna, że będzie, jaka będzie, co będzie zawierać, znam 2/3 fabuły i 3/4 NPC'ów. Wiem, że może być niezła, choć będę się musiał odkopać z ton bullshitu typu DLC i Origin. Wiem też, że czymś tam mnie może zaskoczyć, ale na odkrycie Ameryki nie liczę. Ot, kolejna produkcja, którą trzeba się będzie zainteresować i może nawet miło spędzić przy niej czas. Ale ani nie odliczam dni, ani nie czekam z zapartym tchem. Jak będzie, to będzie :-)
I podobnie jest z E3. Wiem lub podejrzewam, co się tam pojawi, wiele rzeczy już widziałem, wiem, że raczej ogromnego szczękoopadu nie ma się co spodziewać, a jeśli nawet, to pół Internetu będzie o tym huczeć jak wstanę kolejnego dnia rano. Więc fajnie, będą targi to będą, zainteresuję się, może nawet coś tam obejrzę, ale hajpu nie czuję ;-)