Dlaczego warto czekać na Far Cry 4?
Kolejny tasiemiec od Ubisoftu? Nic z tych rzeczy!
O tym, że nowa część serii Far Cry znajduje się w produkcji wiadomo już od dobrych kilku miesięcy. Wczorajsza oficjalna zapowiedź „czwórki” to dobry moment, by oficjalnie rozpocząć nakręcanie się na listopadową premierę.
Jako osoba z ogromnym sentymentem wspominająca pierwszą część serii i dla której Far Cry 3 był jedną z najlepszych gier ostatnich lat (celowo nie wspomniałem o „dwójce”), mogę otwarcie napisać, że już teraz nie mogę doczekać się najnowszej odsłony cyklu. Mam ku temu przynajmniej pięć powodów:
Himalaje
Z jednej strony wciąż dokładnie pamiętam fantastyczny, niezwykle pociągający rajski archipelag oddany do eksploracji w „trójce”, a z drugiej nie przypominam sobie żadnej znaczącej gry z ostatnich lat, która rozgrywałaby się w górskich klimatach. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki, Himalaje jako miejsce akcji wydają mi się strzałem w dziesiątkę. Tylko wyobraźcie sobie te loty na paralotni z górskich szczytów, jeżdżenie jeepem po krętych górskich ścieżkach, kroczenie po kolana w gęstym śniegu i zmaganie się z zamiecią czy odkrywanie orientalnych wiosek albo świątyń u podnóży gór. Ten ostatni element jest o tyle istotny, że cała gra na szczęście ma nie dziać się tylko wokół śniegu, ale oferować kilka zróżnicowanych środowisk w obrębie Himalajów.
Fabuła i wyraziste postacie
Okej, historie opowiadane przez serię Far Cry nigdy nie należały do najoryginalniejszych i najsilniej trzymających w napięciu, ale jak na FPS-a z otwartym światem trzymały poziom i potrafiły wciągnąć, szczególnie w przypadku ostatniej części. Z odsłony na odsłonę scenarzyści Far Cry’a robią coraz lepszą robotę i mam nadzieję, że ten trend utrzyma się w „czwórce”, wbrew głosom osób, które twierdzą, że fabuła w tym cyklu tylko im przeszkadza. Przede wszystkim liczę na spotkanie bohaterów pokroju Vaasa, który zrobił furorę podczas pierwszej prezentacji Far Cry’a 3 – już okładka sugeruje, że twórcy mają w zanadrzu antagonistę z przekonującą osobowością.
Grafika
Niezależnie od tego, czy ktoś lubi Far Cry’a czy nie, jednego tej serii nie może odmówić – tego, że zawsze zachwycała poziomem wizualnym. Każda część imponowała nie tylko wykonaniem technicznym, szczególnie w przypadku pierwowzoru, który wyprzedzał ówczesne gry o kilka dobrych lat, ale również przepięknymi widokami i otoczeniami do zwiedzania i podziwiania. Swój niepowtarzalny urok miały zarówno rajskie wyspy z „jedynki” i „trójki”, jak i dzika, rozpalona słońcem Afryka z „dwójki” i na swój sposób fascynować będą też zapewne Himalaje z nadchodzącej części.
Można się obawiać, że od premiery poprzedniczki minęły ledwie 2 lata (najmniej w historii cyklu), przez co mogło zabraknąć czasu na stworzenie nowego, potężnego silnika do generowania porywającej grafiki. Można też zastanawiać się, czy wydanie gry poza nową generacją konsol na PS3 i X360 nie ograniczy istotnie Ubisoftu w wykorzystaniu pełnej mocy Xboxa One i PS4, ale mimo wszystko mam nadzieję, że Far Cry 4 okaże się jednym z najpiękniejszych tytułów targów E3, gdzie ma zostać po raz pierwszy pokazany w akcji.
Rozgrywka na modłę „trójki”
Choć za produkcję nowej części odpowiada aż pięć studiów Ubisoftu porozrzucanych po całym świecie, to w dużej mierze odpowiadają za nią te same osoby co genialna w opinii wielu poprzednia odsłona. Szczególnie cieszy informacja, że fundamenty rozgrywki „czwórki” będą przypominać te z „trójki” właśnie. Zapewne znajdą się malkontenci uznający, że nowa część serii to w gruncie rzeczy to samo co Far Cry 3 tyle że w innej otoczce. Osobiście nie mam z tym żadnego problemu. Ta seria od początku szukała sposobu na interesujący gameplay w otwartym świecie i po przygniatająco nudnej, monotonnej „dwójce” wreszcie w 2012 roku znalazła złoty środek.
Wierzę, że po latach doświadczeń z serią Ubisoft wie co robi i udanie przeniesie cały miód „trójki” w nowe otoczenie, dodając parę nowinek gameplayowych wykorzystujących górską specyfikę oraz usprawniając pojedyncze ledwie przeciętne aspekty poprzedniczki, takie jak odbijanie generycznych, niemal identycznych posterunków wrogów. Istnieje również nadzieja na poprawienie prawdopodobnie najsłabszego elementu poprzedniej części – trybu multiplayer. Twórcy mają bowiem poświęcić rozgrywkom wieloosobowym więcej uwagi niż ostatnio.
Słonie!
Nigdy nie miałem okazji przejechać się na słoniu, więc mam nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami umożliwi mi to chociaż Far Cry 4. A na poważniej: zmagania ze zwierzętami, polowania i oparty na nich system craftingu były jednym z wyróżników „trójki”. Ma to być równie istotna część nowej odsłony i jestem niezwykle ciekaw, jaką faunę (i florę) spotkamy w tym nowym, ekscytującym otoczeniu, tak bardzo przecież innym od indonezyjskich wysp z poprzedniczki. Słonie, nosorożce, małpy, tygrysy, pandy czy jaki to tylko niektóre z możliwości.
Tak wyglądają główne powody, dla których już teraz z niecierpliwością wyczekuję premiery nowego Far Cry’a. A Wy, podzielacie mój entuzjazm? Może dla odmiany macie obawy wobec nadchodzącej odsłony, po części zasugerowane w moim tekście? Pierwsze wątpliwości powinny zostać rozwiane już w przyszłym miesiącu na targach E3, ale przecież wszyscy lubimy wróżyć z fusów, prawda?