Za co najbardziej lubię serię GTA?
Największe plusy hitowej serii Rockstara.
Premiera pełnoprawnej części GTA to wydarzenie, które w świecie gier generuje niemal tyle samo szumu, co debiut rynkowy konsol nowej generacji. Gęstą atmosferę czuć nawet w Polsce – wielkie billboardy, dziesiątki tysięcy pre-orderów i rozgrzane do czerwoności serwisy z grami oraz fora. Dlaczego tylu ludzi czeka na premierę piątki? To proste, niemal każdy gracz przynajmniej raz w życiu miał styczność z GTA, a wielu z nich spędziło setki godzin w wirtualnych odpowiednikach prawdziwych miast.
Przeciwnicy serii często wyśmiewają koncept gry, twierdząc, że polega jedynie na sianiu chaosu i zniszczenia, a przy tym pozbawiona jest jakiejkolwiek głębi. Nic bardziej mylnego – choć GTA pozostaje grą akcji, a w trakcie jej przechodzenia zabijemy setki wrogów, zdecydowanie nie jest to jej najważniejszy element. Ja przynajmniej gram z zupełnie innych powodów.
Od czasów przejścia w trójwymiar, każda część GTA to mapa najeżona wszelkiego rodzaju znacznikami. Co zrobimy, kiedy i w jakiej kolejności zależy tylko od nas. Atrakcji jest cała masa – duża liczba pojazów, mini-gierek, misji pobocznych – tego w grach od Rockstara zawsze było pełno.
Najważniejsze jednak, że swoboda w rozgrywce jest otoczona autentycznym, żyjącym światem, który pochłania na długie godziny. Pudełko z GTA jest bowiem biletem na wycieczkę do wirtualnego miasta, w którym może się zdarzyć bardzo wiele.
[pullquote]Podjeżdżam do znacznika oznaczonego literą na mapie, ładuje się scenka przerywnikowa. Mogę sięgać po popcorn, bo przez parę minut będę oglądać scenę na poziomie dobrych filmów akcji. Nie wiem, czy będzie zabawnie, czy na poważnie, ale z całą pewnością ciekawie.[/pullquote]Z bohaterami poszczególnych gier z serii bywało różnie (dobrze, że zaczęli mówić…) i nie zawsze byli najważniejszymi postaciami. To raczej nasi kompani, wrogowie lub zleceniodawcy zapadają w pamięć najbardziej. Nie sięgając daleko – „wyluzowany” Little Jacob, płynący w kasie Yusuf czy mający wybujałe ego Brucie – otrzymując misje od tych postaci zawsze pędziłem na złamanie karku, by wykonać je w pierwszej kolejności.
Nie można zapominać o tym, że GTA to w dużym stopniu także gra samochodowa. Zapewne nigdy nie doczekamy się modelu jazdy pozwalającego podpiąć kierownicę, a dla podtrzymania klimatu serii samochody dalej będą bez licencji, ale mimo wszystko ich obecność zawsze będzie potrzebna.
Ot, chociażby nielubiane przez niektórych dojazdy na misje. Dla mnie to ciekawa wyprawa z zajmującymi rozmowami, wzbogacona słuchaniem dobrej muzyki. Oprócz tego, przebieg wielu misji w poszczególnych częściach opiera się o szalone pościgi, a tego w grach nigdy za mało.
Wspominałem już, że do długich podróży samochodem zachęca dobra muzyka. To od lat znak rozpoznawczy serii – podział na poszczególne stacje radiowe jest na tyle trafny, że zawsze byłem w stanie znaleźć rozgłośnię pasującą do mojego gustu muzycznego. Gry Rockstara pomagają także wybijać się mniejszym zespołom, a ludziom pozwalają na odkrycie dużej liczby nowych kawałków.
Wraz z premierą pełnoprawnej części GTA zachodzi zjawisko, którego można doświadczyć nawet bez kupowania gry. Każda część gangsterskiej serii gromadzi wokół siebie ogromną społeczność, a wśród nich wiele osób to ludzie szalenie utalentowani i kreatywni. I nie chodzi tutaj o GIF-y pokazujące kradzież autobusu.
Na bazie GTA powstają całe serwisy internetowe (Google Maps dla Liberty City), filmy pełnometrażowe, mody, grane są covery utworów, filmowane są parodie. Mało która gra tak pozytywnie stymuluje ludzi i pozwala na pięć minut sławy. Jestem przekonany, że wraz z premierą piątki nie będzie inaczej.
Wymieniać mógłbym z całą pewnością dalej – różnorodność przebiegów misji, nawiązania do popkultury, czy np. wyśmiewanie amerykańskiego stylu życia. Sposób połączenia tych wszystkich zalet w jedno nie został skutecznie podrobiony przez żadną inną grę.
Jestem niesamowicie podekscytowany premierą piątki przede wszystkim dla tego, że każdy z wymienionych wyżej elementów został wyraźnie poprawiony (przynajmniej na to się zanosi), a nowa część przyniesie także masę nowości.
Planowanie napadów, możliwość przechodzenia misji na różne sposoby, trzech współpracujących ze sobą bohaterów, niesamowita ilość zadań pobocznych i nowych mini-gierek oraz multiplayer z prawdziwego zdarzenia w postaci GTA Online. Oj, będzie się działo…