Bolączki i problemy branży gier wideo.
W tym odcinku pogadamy trochę o tym na jakie choroby cierpi branża gier wideo, nie chodzi tu o #branżę ale o swego rodzaju mechanizmy panujące i towarzyszące premierom gier, ich rozdmuchiwanym do niebotycznych rozmiarów budżetom, nie tyle na samo tworzenie co marketing i promocję, jak wiemy nie zawszę produktu najwyższej jakości.
Ten tydzień kolejny raz dostarcza wiadomości ale raczej mało pozytywnych dla wielkiego N i sprzedaży ich tak mocno nextgenowej konsoli jaką jest Wii U. Będzie też o tym, że Gaikai na PS4 w Europie to przyszłość i to dosyć odległa, oraz omówimy po krótce, to co zaprezentowało Sony na tegorocznym TGS.
Gry, gry, gry, czyli dwa znakomite tytuły. Pierwszy to rewelacyjny Rayman Legends oraz, ku naszemu zaskoczeniu bardzo przyjemnej wersji Diablo 3, na konsole obecnej generacji.
Ważne dni aby sięgnąć po karty płatnicze to, 11.09 i premiera Pupperteer oraz 12.09 i symulator wojny czyli Arma 3.
Co w odcinku?
- 00:02:33 – Parafialne / ważne, ważniejsze, najważniejsze
- 00:07:29 – Różności społeczności / nasza społeczność oraz Q&A
- 00:11:41 – Temat tygodnia / Branża, granża
- 00:48:39 – Newsy / co się wydarzyło w minionym tygodniu
- 01:21:17 – Gra tygodnia / Rayman Legends & Diablo 3
- 02:07:13 – Premiery tygodnia
Pupperteer – 11.09
Arma 3 – 12.09
Komentarze (20)
Jak dla mnie największymi wadami obecnej branży są wszelki zalew różnej maści DLC. Nieważne czy to skin czy mapka, jest tego chłamu po prostu za dużo, a dodatkowo developerzy często żądają od nas dużych sum w stosunku do ich jakości. Chociażby mapki do CoD-a, 5 mapek=60zł. Istna paranoja. Bardzo mnie wkurza ten proceder i bardzo mało jest naprawdę wartościowych DLC jak te do GTA 4 czy Skyrim. Kolejną wadą jest po prostu tendencja spadkowa jeśli chodzi o jakość produkowanych gier. Coraz więcej sequeli, które nie wnoszą nic nowego jak COD czy AC, gry te są zwyczajnie słabe i nudne. Natomiast coraz więcej perełek wychodzi spod gatunku Indie i zauważyłem, że coraz częściej sięgam po tego typu produkcje aniżeli po gry AAA. Kolejną wadą branży jest dla mnie brak przywiązania do solidności przy produkcji czyli wraz ze wzrostem popularności internetu w konsoli developerzy robią coraz bardziej zabugowane i słabe technicznie gry, bo mogą walnąć patcha 2gb w dzień premiery i spoko. Tylko co z tego jak są osoby, które nie grają online? A czasami błędy uniemożliwiają ukończenie gry chociażby Skyrim czy Fallouty na PS3, wersje te są po prostu tragiczne bez patchy, a wyszło ich całkiem sporo. Kiedyś jakoś bardziej przykładano się do gier, wydawano pełny i sprawny produkt. Teraz dużo gier nie trzyma stabilnego frameratu, coraz częściej widać gry z fpsami spadającymi do 20, a nawet 15 na sekundę, co dla mnie jest jakimś chorym żartem.
Tyle ode mnie, pozdrawiam.
Masz sporo racji, ale skąpa ilość nowych IP to po części także wina i Nas - graczy. Producenci zwyczajnie obawiają się inwestować w nowe marki, z uwagi na słabą sprzedaż - wolą zrobić setną część CoD czy BF'a, które sprzedadzą się na pniu i zapewnią strumień $$$, podczas gdy wartościowe i ciekawe produkcje (Dishonored, Mirror’s Edge, Rage) kurzą się na sklepowej półce, bo nikt ich nie kupuje...
wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz ;)
stawiam
http://a01.cdn.a.pl/zdjecie-572964/ciechan-wyborne-piwo-500ml-Full.jpg
Dziękuję :)
Tak, producenci boją się tworzyć nowe IP, a szkoda. Aczkolwiek przykład The Last of Us pokazuje, że jeżeli się stworzy coś oryginalnego i w dodatku dopracowanego to można odnieść sprzedażowy sukces.
Poza tym, mam nadzieję, że dożyję czasów gdy seria CoD i inne słabe tasiemce przestaną się sprzedawać, a producenci zaczną robić masę nowych i ciekawych produkcji, które znajdą swoje miejsce u graczy, bo coraz mniej jest wartościowych i oryginalnych gier, a więcej sequeli gdzie następna część nie różnic się prawie niczym od poprzedniczki.
Eh, się rozmarzyłem. :P
Akurat przykład z TLoU średnio pasuje - grę zrobiło studio, które ma już odpowiednio wysoką renomę w środowisku growym (zasłużenie oczywiście), więc ich produkt automatycznie startuje z wyższym kredytem zaufania i sporo większą szansą na odniesienie sukcesu - nawet jeśli tytuł okazałby się sam w sobie średniakiem...
I nie chciałbym Cię martwić, ale raczej nie dożyjesz tych lepszych czasów - środowisko growe znacząco się zmieniło. W dzisiejszym, maksymalnie zagonionym społeczeństwie, czasu na rozrywkę pt. "granie" jest coraz mniej a ilość wychodzących tytułów wprost przeciwnie (więc zostaje albo ostra selekcja albo speedrun). Nie wiem jak inni, ale ja coraz częściej po całym dniu w pracy wolę wyłączyć myślenie i zwyczajnie się zrelaksować - i tutaj najlepiej sprawdzają się jakieś typowe odmóżdzacze i tasiemce, bo nie muszę chociażby uczyć się nowego sterowania i mechaniki oraz zagłębiać się w fabule, tylko siadam, włączam i gram...
Co oczywiście nie zmienia faktu, że też chciałbym poczuć powiew świeżości w nadchodzących tytułach, ale niestety słupki sprzedażowe są najważniejsze...
Wiesz, ja nigdzie nie napisałem, że nowe IP muszą być od nowo powstałych ekip. Równie dobrze nowe IP może zrobić i team będący jakiś czas na rynku np. Bungie z Destiny, fajny pomysł, zerżnięty trochę z Borderlands, ale mający i swoje ciekawe patenty.
Akurat jeśli chodzi o czas to u mnie to jest odwrotnie, mam mnóstwo czasu, a mało tytułów mnie interesujących wychodzi od kiedy powiedziałem "STOP" tasiemcom. Ograłem chyba wszystko co mnie interesowało z gier w ogóle do tej pory i czekam aktualnie na 9 produkcji z 2013 i 2014 roku.
Właśnie przez te STOP poznalem takie perełki jak Binding of Isaac, Braid, Hotline Miami czy Anomaly. I jestem z tego niesamowicie zadowolony. Lepszej decyzji w mojej karierze gracza chyba nie podjąłem.
Jasne, że "New IP" nie muszą pochodzić od nowych Developerów, ale patrząc na to co obecnie dzieje się z branżą można odnieść wrażenie, że
tylko świeżynki mogą mieć na tyle dużo odwagi (albo i głupoty - zależy od
punktu widzenia i zasobności portfela wydawcy) aby zaprezentować coś w miarę nowego (chociażby Remember Me od Dontnod, które mimo że było samograjem, miało parę fajnych patentów). Pozostali (z niewielkimi wyjątkami) wolą dalej działać zapobiegawczo (chociaż nowa generacja za pasem) i trzepać sprawdzone i chętnie kupowane przez graczy produkcje. Najlepszy przykład to Ubi, który z niezłej serii (AC) zrobił typowego tasiemca, który częstotliwością premier wkrótce przebije Acti i EA z ich sztandarowymi tytułami. Nawet, początkowo ciekawie zapowiadający się Watch Dogs, z każdym kolejnym teaserem, trailerem i gameplayem coraz bardziej przypomina kolejną odsłonę Assassina...
A Destiny zapowiada się całkiem fajnie - mimo, że to wszystko gdzieś i kiedyś już było a samo Bungie tylko poskłada to (zgrabnie mam nadzieję) w całość...
Ale to chyba po prostu znak naszych czasów, brak "świeżości" można wyczuć nie tylko w grach, ale np w przemyśle filmowym czy muzycznym, bo czy można stworzyć coś na miarę Gwiezdnych Wojen, Obcego raz jeszcze? Czy kapela w klimacie Pink Floyd miała by rację bytu obecnie (a przede wszystkim, czy w ogóle mogłaby się wybić)? Nie rozumiem zarzutu wobec twórców TLoU - zrobili nową grę (mam nadzieję, że nie będzie TLoU2, a może będzie - poprawcie mnie) to co, że są już "uznani w branży". Nolan też był już uznany gdy produkował Incpecję, a ta była dość odkrywcza i nietuzinkowa. Przecież nie narzekamy, na to, że pojawia się nowa wersja Windows, Linuksa, czy też MacOSa :)
Branża gier to showbiznes (jako-taki) i po to się jedzie po znanych markach, żeby słupki na wykresach u CEO się zgadzały i żeby było czym się dzielić z udziałowcami. Jeśli ktoś wierzy w to, że twórcy gier pracują za darmo, albo chcą zrobić nam (graczom) dobrze... :) Oni chcą zrobić dobrze sobie, a przy okazji trochę nam, dlatego też ja kupuję BF4 (moim pierwszym był BF3), bo poprzednik zapewnił mi jakieś 1,5 roku dobrej zabawy, jeśli BF4 będzie słabe, to pożegnam się z tą serią, przecież nie ma nigdzie obowiązku kupowania czegoś prawda?
A czy odkrywcze gry są źródłem odpowiedniej kasy... weźmy Amanita Design, nasi sąsiedzi zza południowej granicy - zaczęli od prostego i genialnego Samorosta, potem boom w postaci Machinarium (mam tą grę dosłownie wszędzie) a teraz hmmm :) no jakoś nie idzie.
Co do gry tygodnia... bardzo Was nie lubię za wyśmianie Arma III (ale będę was dalej słuchał, to taki chwilowy hejt) osobiście uważam, że lepszej serii gier nie było, ale jej wymagania (przede wszystkim stawiane graczom) sprawiają, że chętnych nigdy nie było zbyt wielu. Nie wiem, czy łyknę trzecią odsłonę (o boziu - znowu gra z Czech :D), ale chyba tak, choćby po to, aby ładnie komponowała się na półce obok swoich poprzedniczek.
I na koniec tego zbyt długiego i chaotycznego wywodu:
- Do wszystkich narzekających - co można nowego wymyślić w grach komputerowo/konsolowych?
Jak też nie rozumiem zarzutu wobec twórców TLoU, bo nigdzie takowego nie ma - stwierdziłem tylko, że prościej jest im wypuścić coś nowego i odnieść sukces, niż świeżakom niemającym jeszcze żadnego tytułu w swoim portfolio...
Ale abstrahując od moim wypocin z powyższych postów, to nawiązując do Twojego ostatniego akapitu - większość (ja również) narzeka na brak nowości i świeżości w grach - ale chyba sami tak do końca nie potrafimy sprecyzować, czego tak naprawdę oczekujemy :D
Ja wiem, narzekanie i marudzenie to jedno, ale konstruktywna krytyka to już wielki problem ;)
I już tak tylko na koniec: może nie wiemy czego chcemy, bo już wszystko mamy? Ale kto wie, może kiedyś ktoś nas uraczy jakimś pączkiem oblanym czekoladą na którego wszyscy się rzucimy ;)
A póki co nie marudzić i brać się z Armę 3 :-P
Ja chcę dopracowanych gier. Co do świeżości w grach, jest to spowodowane żywotem tej generacji.
Army ikt nie wyśmiewał, a jeśli chodzi o bieliznę to na bank to nie było dla śmiechu uważam, że to genialna baza pod wszelakiej maści mody fps ;)
Psycho Breaker to jest chyba The Evil Within... Nie mam pojęcia dlaczego są dwie nazwy.
Może to tak jak Resident Evil i Biohazard?
Dokładnie - Japońce dostaną "Psycho Breaker" a reszta świata "The Evil Within"...
Jak dla mnie to bez sensu dawać inny tytuł też w języku angielskim jakby dali tłumaczenie to co innego, a tak, to co im to daje?
A tak na marginesie to The Evil Within brzmi o niebo lepiej od tej japońskiej wersji, bo Psycho Breaker to jakoś tak tandetą zalatuje:D
"The reason for this is because the word “within” would be tough to translate in the Japanese language. Since the game is made in Japan, they wanted to go with a name that would be easy for the Japanese audience to read and remember."
Panowie, chciałbym
tylko sprostować Waszą wypowiedź nt. braku chatu głosowego w Diablo 3 na PS3 –
oczywiście, że jest i ma się całkiem dobrze. Nie rozumiem, skąd informacje o
świadomym wyborze Blizzarda, co do wyeliminowania tej funkcji na platformie Sony...
kurde, dziwne sprawdzę dzisiaj ponownie