W tym odcinku zastanawiamy się nad sposobem reklamowania gier. Dziesiątki materiałów wideo, reklamy w telewizji, setki przecieków, plotek i wiadomości – czy wielka machina marketingowa nie zabiera nam przyjemności z odkrywania nowych produkcji?
Na wstępie jednak chcieliśmy pochwalić się wynikami plebiscytu European Podcast Award 2012. Mamy nadzieję, że wybaczycie nam ciągłe przypominanie o głosowaniu przez kilkanaście odcinków. Chcieliśmy Wam BARDZO podziękować za głosowanie na nasz podcast, Wasz odzew był naprawdę niesamowity, ponieważ dostaliśmy najwięcej punktów za głosowanie internetowe!
Wyniki przeszły nasze najśmielsze oczekiwania, ponieważ udało nam się zająć 18-te miejsce w kategorii Personality TOP 20 Europe (w tym gronie znalazły się tylko 2 polskie podcasty). W kategorii krajowej zajęliśmy drugie miejsce na 22 podcasty dopuszczone do kategorii Personality. To dla nas wielkie wyróżnienie i mamy nadzieję, że za rok zajdziemy jeszcze wyżej!
W temacie tygodnia spieramy się o to, czy współczesne media nie zabierają nam elementu tajemniczości i zaskoczenia. Wspominamy czasy, kiedy szło się do sklepu z grami nie po to, by kupić konkretny tytuł, tylko poszukać czegoś dla siebie przeglądając opisy z pudełek. W obecnej rzeczywistości nawet prosty nagłówek na Twitterze czy Facebooku może nam zdradzić ciekawostkę, którą twórcy chcą odświeżyć nam klimat takich produkcji jak Neverhood i Ultima. W międzyczasie odlatujemy w dyskusję o słuszności odświeżania hitów sprzed lat. Parę słów poświęciliśmy także upadającemu Neo Plus i dwóm nowym, ciekawie zapowiadającym się produkcjom.
W zakurzonym padzie Dawid wspomina Street Roda, kultową grę wyścigową z czasów Amigi. Napiszcie w komentarzach o swoich ulubionych samochodówkach z dzieciństwa. W tym tygodniu omawiamy także dwie nowości – Sniper: Ghost Warrior 2 i God of War: Wstąpienie.
Co w odcinku?
- Parafialne – EPA 2012 i wyniki oraz nowa seria Wiśnia na YT – 00:01:13
- Różności społeczności – czyli nasz blok o was plus małe Q&A – 00:05:00
- Temat tygodnia – Czy ilość informacji na temat gier przed premierą nie psuje nam późniejszej zabawy? – 00:22:28
- Newsy – ciekawostki minionego tygodnia – 00:52:42
- Zakurzony PAD – Street Rod / Amiga – 01:23:11
- Premiery tygodnia – 01:29:05
18.03 – LEGO City: Undercover [WiiU]
22.03 – Gears of War: Judgment [X360] - Tanie granie – Far Cry 3 /110 PLN – 01:40:57
- Gra tygodnia – 01:42:52
Sniper Ghost Warrior 2
GoW: Ascension
Komentarze (26)
Gratuluję wyników w plebiscycie - mam nadzieję, że w następnym dostaniecie się do pierwszej 10 :)
Nawiązując (póki co, reszta później - taki teaser trailera) do wzmianki o Kickstarterze...
Tak jak pisałem jakiś czas temu - uważam, że sam format Kickstartera, jako platformy startupowej dla nowych (świeżych) projektów już dawno się wypaczył. Obecnie jest to świetne miejsce pełniące funkcje marketingowej i PR'owej machiny dużo lepszej niż inne reklamowe twory, dla produktów które tak naprawdę nie potrzebują żadnego wsparcia w postaci $$$. Mali i niezależni twórcy (którzy tego wsparcia potrzebują najbardziej), nie mają szans na przebicie się ze swoimi często znakomitymi pomysłami, kiedy obok leży sobie projekt "nowej" gry (kolejny "duchowy spadkobierca", "bo ja kiedyś zrobiłem taką grę, a dzisiaj chcę ją zrobić na nowo"), firmowanej znanym nazwiskiem (o ja pie***** Tim Schafer - fap, fap, fap, olej tego noname'a, bierzemy Tima). To nic, że będzie to kolejny "gwałt na nostalgii" - sprzeda się dużo lepiej, bo stoi przecież za tym wielki Obsidian (przykładowo)...
Oj, w ścigałki zagrywałem się kiedyś jak głupi, przygotowałem małą listę retro tytułów, które każdemu szczerze polecam, choćby młodszym graczom w celach edukacyjnych ;)
- Outrun (1986, Automaty) - jakoś dziwnie szybko kieszonkowe na koloniach topniały w salonie..
- Micro Machines (1991, NES) - trwająca do dziś miłość od pierwszego wejrzenia
- Road Rush (1991, Amiga) - splitscreen i przywalenie kuzynowi z łańcucha w trakcie wyścigu
- Crazy Cars III (1992, Amiga)
- Xtreme Racing (1995, Amiga) - setki tysięcy godzin zdzierania tej samej dyskietki
- Screamer (1995, PC) - katowałem w kółko to samo demo gry. Dwa samochody, dwie trasy
- Street Racer (1997, Amiga) - piękne sprite'y!
- POD (1997, PC) - bardzo unikatowy klimat wyścigów postapo, nigdy później nie grałem w nic takiego
- Motorhead (1998, PC) - pokręcooone filmy przerywnikowe i grafika, która wypaliła mi gały. To było objawienie
Oczywiście, były do tego Wipeouty, Mario Karty, wszystkie znane rajdówki, Need For Speedy, Carmageddony, ale to już tam zna każdy ;)
Teraz, głównie ze względu na moc obliczeniową każdej z konsol strasznie brakuje mi podzielonego ekranu. Burnout bez splita? Odpaliłem na imprezie i był smutek. Forza Horizon? Nie kupiłem ze względu na to. Następna generacja nie musi mieć dla mnie hiper grafiki.. niech tylko wszystko śmiga w 60klatkach, niech przeciwnicy wiążą się z bardziej angażującym AI i niech nikt nie wyrzuca splita ze względu na oszczędność..
Odnośnie gier "dla Pawła" od razu przyszła mi na myśl gra The Cave, w którą ostatnio ciułałam:) Jest to platformówka łamigłówka jak ja to nazywam. Do wyboru jest siedmioro bohaterów i na raz grę przechodzisz trójką. Zagadki są bardzo przyjemne, a sama gra bardzo fajnie pomyślana. Jedynym minusem jest to, że żeby poznać historię siódmej postaci, grę trzeba przejść łącznie trzy razy, przy czym do ostatniej trójki trzeba dobrać dwie postaci, które już ograliśmy. Nie wiem czy o taki rodzaj gry chodziło, ale myślę, że warto się zapoznać z tym tytułem.
Co do głównego wątku. Staram się nie oglądać trailerów, szczególnie jeśli głównym atutem gry jest fabuła. I od pewnego czasu nie czytam też komentarzy pod newsami, po tym jak zaspoilerowali mi Far Cry 3.
Oj tak - The Cave jest bardzo sympatyczną produkcją, bardzo przypominającą Trine 1/2...
A ja polecam coś z blaszaka - dość oryginalną grę przygodową "To the Moon".
Krótko - jest niesamowita i bardzo klimatyczna...
Kurcze, 'to the Moon' jest naprawdę tak dobre? Ludzie piszą, chwalą, w większości powtarzając słowa ludzi, którzy znają ludzi, którzy grali.. a mnie trochę zniechęca forma, bo tak wyglądające i działające gry sam starałem się montować w RPG Makerze lata temu. Może, gdybym dorwał grę na jakimś handheldzie...
Mnie osobiście gra zauroczyła...
Oprawa wizualna faktycznie trochę zalatuje archaizmem, tak samo jak i sama rozgrywka która w większości polega tylko na klikaniu, bez specjalnego zaangażowania szarych komórek ale kurcze - mało która produkcja ma tak świetnie opowiedzianą historię (czasami aż chwyta za serce). Do tego dochodzi naprawdę klimatyczna i nastrojowa ścieżka dźwiękowa...
Spokojne gry dla Pawła to na pewno NDS/3ds'owe Prof. Layton i Ace Atourney aka Phoenix Wright aka Gyakuten Saiban :)
Nie pamiętam czy takie pytanie pojawiło się już w podcaście, ale jestem bardzo ciekawy, zarówno odpowiedzi Panów Redaktorów jak i czytelników/słuchaczy.
- Ile (średnio) godzin tygodniowo spędzacie na graniu? Gry na mobilach z zasady się nie liczą, chyba, że jest to Bastion, GTA czy inny pełny port konsolowy, albo jesteście miłośnikiem konkretnego gatunku, który rozkwita na tabletach/telefonach jak np. HOPA, point'n'click.
Zapisane do rozpiski, piszcie jak jest u Was, a my powiemy na początku #44 PADcastu.
A Ty ile spędzasz Vincent? :>
Oj, ja niestety aktualnie bardzo mało, głównie ze względu na pracę. Spędzam dziennie godziny na oglądaniu i słuchaniu wszystkiego co gry zasadniczo tworzy (concept arty, assety, wywiady, ścieżki dźwiękowe), kupuję artbooki, ale kiedy spędza się dziennie około 12h rysując przy monitorze, organizm sam się broni przed dalszym siedzeniem. Kiedy dorwę jakiś dobry tytuł i mogę sobie pozwolić na granie, będą to średnio 3 dni w tygodniu po ~3h. Później potrafi minąć miesiąc bez grania, żeby pobawić się jeszcze dłużej w następnym. Najchętniej, kupiłbym sobie wygodniejszy fotel, pierdzielnął wszystkim i wrócił do czasów szkoły, ale moje super tajne plany przewidują wczesną emeryturę na hawajskiej wyspie, także czasu będzie jeszcze mnóstwo ;)
U mnie jest bardzo różnie, bo wszystko zależy od tego czy w danym tygodniu mam po prostu ochotę na granie. Jeśli się tak złoży, że mam ochotę i do tego czas, żeby zasiąść przy konsoli to z reguły zaczynam coś koło 19/20 i gram sobie do ok. 23. Są takie tygodnie, że praktycznie nie włączam konsoli, ale są też takie kiedy gram codziennie :) Tak na prawdę, żeby podać średnią to musiałabym pozapisywać, przez powiedzmy miesiąc, ilość czasu jaką spędzam na graniu i później podzielić na tygodnie.
U mnie tak samo...grając w NNK potrafiłem przynerdzić przy konsoli po 5h dziennie ( grając przeważnie po nocach ). Oczywiście po wyciśnięciu z NNK wszystkich soków w ogóle nie odpaliłem konsoli przez tydzień ponieważ nie miałem w co grać. Czasami mam tak że przechodze na spokojnie gre za gra a czasami mam tak że miesiac w ogóle nie gram.
Biorąc pod uwage tydzien kiedy mam w co grać to od 30 do 40 godzin tygodniowo minimum...a jak jestem chory i nie mogę nic innego robić poza graniem na gitarze,czytaniem książek i łupaniem na konsoli to wypada około 40-60 godzin...
Ale tak jak już mówiłem, gram przeważnie po nocach ponieważ z rana zazwyczaj nie mam czasu albo ćwiczę rzemiosło gitarowe.
Do tego wszystkiego można doliczyć +- 5-10 h tygodniowo na PsV, ale to tylko jak jestem w drodze do pracy lub w samej pracy kiedy nie ma co robic.
U Mnie też bywa różnie - w zależności od wolnego czasu (jedna i druga praca, spotkania ze znajomymi, inne zajęcia "kulturalne") mogę przed konsolą i laptopem spędzić zarówno cały dzień jak i paręnaście minut. Ale ogólnie wychodzi gdzieś minimum 25 - 30 godzin w tygodniu - chyba, że jest posucha i nie ma nic ciekawego do wciągnięcia...
No więc tak...skoro już mówimy o niszczeniu sobie gry przed zagraniem/przed premiera to szczyt wszystkiego osiągneły dwie gry. Mam na myśli FFVII i sławną recenzję ze spoilerem że Earisu umiera oraz kto jest Origami Killerem z HR...
Ogólnie ja jedyne co robie kiedy jestem napalony na jakąs grę jak ksiądz na ministranta to oglądam pierwszy trailer i najwyżej jakieś kulisy produkcji. Tak miałem z NNK na Ps3, jedyne co widziałem to pierwszy trailer ( prawdziwy trailer japoński, trwający około 9min a nie to co dostalismy w EU ) i potem już praktycznie nie dotykałem nic co mogłoby mi zespoilerowac zabawe. Mimo wszystko popieram robienie przez twórców dodatkowych materiałów typu "kulisy produkcji". Nie przeszkadzało mi kiedy Level5 opowiadało o tym jak fajnie było współpracować ze Studiem Ghibli albo o tym jak powstawała muzyka do NNK. Takie własnie materiały nie psują gry a jedynie sprawiają że człowiek ma większą ochotę na rzucenie się na końcowy produkt jak zombie na mózgi.
Najgorsze chwile miałem kiedy na PSS pojawiło się demo NNK. Mimo tego że nie wytrzymałem i pobrałem demko to jedyne po co je odpaliłem to żeby sprawdzić czy w grze na prawde jest język japoński do wyboru. Po czym szybko skasowałem całe demko bez jakiegokolwiek odpalania i czekałem dalej na mój preorder.
A tak...wybaczcie ale zapomniałbym jeszcze o dwóch grach które psucie zabawy z odkrywania psuja totalnie.
Chodzi mi o DS i DkS, te dwie gry jako jedyne pokazały prawie wsio bossów i klasy zanim jeszcze w ogóle wyszły.
Tak samo zreszta było z lokacjami,czarami,sprzętem i nawet sekretami. Zanim gra miała swoją premierę na starym kontynencie, już było wiadomo gdzie jest jaki boss i jak wygląda. Niestety ta samą scieżką po cześci idzie dziecko obu tych gier czyli Soul Sacrifice ( tak to ta gra która stała sie system sellerem w KKW i dzieki niej PsV przegoniło 3DS'a ;D ). Już było widac kilku bossów i miejsca, do tego czary i nawet gejmpleje ( jakby to powiedział klocuch ) pokazujące walki z bossami. Nosz kurde, to już twórcy nie moga inaczej zareklamować gry tylko psując radość z odkrywania ?.
A teraz w temacie pierwszych ściganek w jakie sie grało. Jedyne co mogę krzyknąc to Lotus 4 Life i Amiga600 ( albo może to była 500 XD ) 4 Life ! ;D ahh te wspomnienia z grania w MK na amidze. Jedyna gra która miała 11 dyskietek xD. Zanim w ogóle zaczeło się walczyć to trzeba było z pięc razy zmienic dysk ;D.
Co do "kopa na wylot" aka Kickstarter, to nie dziwie się że twórcy którzy mają kupe kasy i tak tam się ogłaszają. W końcu po co marnować swoje pieniądze i może je stracić jak można zrobić to samo za kase innych. No i może jeszcze się uzbiera więcej to w ogóle bedzie to czysty zysk.
Tak w ogóle Sniper Ghost Warrior 2 powinien być w dziele "gra tygodnia" i "tanie granie" xD ponieważ jak już na starcie ma cene 130zł to jednak coś to oznacza :).
Problem z psuciem sobie rozgrywki u mnie nie występuję. Bez znaczenia jest dla mnie ilość i jakość informacji (oraz rodzaj medium - internet, tv, czasopisma) jakimi zostanę uraczony przed zagraniem w daną produkcję - jeśli będzie ona dopracowana, interesująca i zapewni ciekawy gameplay, to nawet znając całość fabuły wraz ze wszystkimi smaczkami i tajemnicami (vide Heavy Rain), nie przeszkodzi mi to w dobrej zabawie, ewentualnie trochę osłabi efekt WOW, ale nie na tyle abym musiał z takiej gry rezygnować...
Jedyne co mnie maksymalnie denerwuje, to coraz bardziej przytłaczający marketing (i sztuczne nakręcany hype) jaki towarzyszy prawie każdej produkcji. Można dostać (za przeproszeniem) rozwolnienia od wszelkiego rodzaju wywiadów z deweloperami, muzykami, scenarzystami, panem Kaziem od robienia kanapek i innymi "ważnymi" personami, powiązanymi z danym tytułem. A już szczytem w moim odczuciu jest coraz popularniejszy patent o nazwie teaser trailera - czyli zapowiedź, zapowiedzi, zapowiadającej 5 sekundowy gameplay, który ukaże się już za miesiąc. I później okazuje się, że każda kolejna gra to innowacyjny i rewolucyjny przełom tysiąclecia, a dostajemy potworka typu Colonial Marines...
Ooo tak Pit Stop! świetna gierka na C64 grałem - można było samemu opony wymieniać ;)
dokładnie ile ja w to z bratem godzin utopiłem to tylko my wiemy i ten split screen :) ahhhhh
Dziękuje za pozdrowienia .
Gry wyscigowe to pamietam Lotusa i Jaguar XJ220 .
Przyznam się że w sprawie snajperów zmieniłem zdanie po przeczytaniu autobiografii Chrisa Kyle pt ,, Cel snipera '' ( nie wiem co za debil to tak wymyślił oryginalna nazwa to ,, American Sniper '' . dobrze że biografię Steava Jobsa nie przetłumaczyli na ,, Praca Steava '' ) i tam on wyjaśnia ich zadania i nie są to rzeczy które nas nauczyły gry czyli aggressive recon , ich treningi itp . Książkę polecam .
GoW na Ps3 są 4 ;) ale 2 to remake właśnie je ogrywam ponownie i przyznam że wcale oczy to nie kole i przypominają mi się stare czasy jak np jarałem się wyglądem wody w GoW I w Atenach ( w tych małych stawikach / oczkach wodnych co spadła ta dupa z kluczem ;) ) i za nim zasiądę do nowej odsłony to oplatynuję GoW I i II ( III już jest ) i odpalę IV . W każdym z nich jest miejsce co podnosi ciśnienie ale tak ma być by nie napierać tę samą kombinację guzików przez całą grę .
Dzięki ponownie za umilanie pracy i gratuluję 18-tego miejsca - Pozdrawiam .
Kurde nie lubię pisać takich rzeczy, ale tym razem muszę bo słuchając tego odcinka dostałem po prostu szewskiej pasji. To może na początek - gratulacje za wynik w plebiscycie. Za rok startujemy tam tez z Masą Kultury to już wam tak łatwo nie będzie :p
No dobra, a teraz ta sprawa, co mnie tak irytowała.
Pawle, za słownikiem PWN:
1. «charakterystyczny dla danego obszaru zespół zjawisk i procesów atmosferycznych»
2. «nastrój jakiegoś miejsca, środowiska, utworu itp.»
Strasznie słowa klimat nadużywasz i po chwili staje się to męczące, zwłaszcza, że chwilami do niemożliwych rozmiarów rozciągasz warstwę znaczeniową. Masz całą gamę zamienników, które prawdopodobnie lepiej oddadzą twoją myśl. Proponuje na przykład:
- kierunek artystyczny,
- nastrój,
- styl gry,
- atmosfera.
Nie traktuj tego jako wredoty z mojej strony. Po prostu słucham was co tydzień i mi to z każdym odcinkiem coraz bardziej przeszkadza. Co zresztą jest dziwne, bo normalnie na podobne rzeczy nie zwracam uwagi.
Dzięki za zwrócenie na to uwagi! Człowiek się czasami zapętla w swoich powiedzonkach! Obiecuję, że będę pracował na swoim "klimatem" ;) i innymi temu podobnymi...
Spoko NiZi. Ja też cały czas muszę walczyć z moim językiem także święty nie jestem. A najgorzej jak jakiś wyraz czasem się pod czachą zagnieździ. Ech, wtedy to już mogiła...
Growe zaskoczenie... Również zakupiłem TR nie wiedząc o nim praktycznie nic. Moje zaskoczenie było ogromnie pozytywne. Dawno mi czegoś takiego brakowało. Ale przecież, trzeba również pamiętać o negatywnym zaskoczeniu. Wtedy to jest koszmar. Wydaliśmy pieniądze na droga grę, specjalnie omijaliśmy wszelkie info. A gdy ja kupujemy bach... Klapa... Zmarnowane pieniądze oraz czas, a w dodatku kiedy byśmy przeczytali parę opini, recenzji już było by wiadomo iż nie ma sensu się w to mieszać. To jest równie ważny element growego zaskoczenia
Czyżbyś "pił" do niezbyt przychylnych recenzji MoH:W ;)
Bardziej pije do tych korpo nie dających recenzentom wolności pisania i publikowania recek przed premierą gry...wiesz ile to by kasy zaoszczędziło ludziom XD
Jeśli chodzi o MoHW to moim zdaniem gra ma lepszą fizykę niż bf3. Problemem MoHW jest to, że gra stawia mocno na taktykę i team work, a jak patrzę na bf3 to wystarczy biegać i skakać.
Pewnie dużo można zaoszczędzić, ale...
Wydawcy chcą zarobić sporo $, więc liczą na pozytywne oceny od recenzentów, a Ci ostatni chcą dostawać gry do testów (wcześniej niż inni i za free), więc wystawiają dobre oceny aby nie podpaść tym pierwszym - i okrąg się zamyka. Oczywiście nie jest to nagminnie praktykowane i nie mam też zamiaru nikogo powyższym urazić...
Niestety, ale w dzisiejszych czasach, trzeba "minimalizować" ryzyko i interesować się (czytamy, oglądamy i słuchamy dostępnych o nim informacji) tytułem który zamierzamy zakupić...