X
    Kategorie: PADcast

PADcast#36 – Wirtualne Światy

W dzisiejszym odcinku zabrakło maskotki PADowej czyli Michaliny Wiśniewskiej ale wpadł do nas mój dobry znajomy z lat młodości Piotrek Berent współtwórca bloga dla geeków www.spece.it

Tak więc zapraszamy na dwie godziny wybornego dania.

Co w menu ?

1. ogłoszenia parafialne – nasz BLOG oraz Q&A – 00:02:17
2. temat tygodnia – wirtualne Światy o tym jak blisko jesteśmy wirtualnej rzeczywistości – 00:25:11
3. newsy – co ciekawego wydarzyło się w minionym tygodniu – 00:45:12
4. GOŚĆ SPECJALNY – Piotr Berent / www.spece.it – 01:40:24
5. premiery tygodnia – Ni No Kuni ( premiera przełożona ) & Hitman HD Trilogy – 02:03:38
6. tanie granie – Max Payne 3 – 02:06:55

Dawid Maron: Koleś który widzi słabo ale słyszy za dobrze, w dodatku ogromny fan gier niezależnych. Jestem też na Twitterze i .

Komentarze (83)

  • Cholera, ile mam czekać na jakiś komentarz, żeby znowu nie świecić jako ten pierwszy, co w życiu nie ma co robić? ;)

    Świetnie, że odnieśliście się do komentarzy, aż mi się miło zrobiło i słodko na serduszku.

    I za ciosem - nie każdy, kto gra na iPadzie/iPhonie, gra 'mobilnie'. Ja nie wyobrażam sobie siebie z dualshockiem w autobusie i iPadem na kolanach, dajcie spokój.. Myślę jednak, że istnieje pewien segment graczy, którzy niekoniecznie są casualami, grającymi przez pięć minut w jakąś niedorobioną, prostacką gierkę, którą wyłowili za $1. Ja, na ten przykład, mam iPada przy biurku, gdzie w przerwach od pracy lubię poczytać sobie wiadomości, odpalić pierdołę, planszówkę albo grę w stronę arcade. Te ostatnie, mimo tego, że potrafią być świetnie napisane niekoniecznie chcą iść w stronę dotykowego sterowania. Wyświetlanie d-pada czy sticka w postaci interface na ekranie nie za bardzo się sprawdza (bardzo słuszna uwaga od Nizi, o której nigdy nie pomyślałem, odnośnie niemożliwego przyznania się przez Apple do słabej strony ich produktu).

    Ktoś zapyta: po cholerę Ci tablet do niemobilnego grania? W przypadku takiego Dungeon Hunter - racja, lepiej polootować na pełnokrwistej konsoli, a i tak znajdzie się mnóstwo lepszych tytułów niż klony Gameloft. Jest jednak segment gier, które wyglądają i zachowują się, IMO, o wiele lepiej przy 7", 10" ekranie. Uwielbiam starsze gry, zwłaszcza z ery 16bitowej. Chciałbym podłączyć sobie kontroler do odświeżonego (polecam!) Alien Breed na iPada. Fajnie byłoby powciskać guziki z gotowym do boju iPadem przy odpalonym Tyrian 2000, Raidenie etc. Lekko odświeżone platformówki jak Earhworm Jim na tablet aż się proszą o joya. Z czystego doświadczenia, poprzez szukanie idealnego rozwiązania do odkurzania starej szkoły grania wiem, że to nie konsole stacjonarne powinny dostawać porty z psx / Amigi / MAME / SNES etc a właśnie tablety. Niech natrętna SEGA, Capcom, Namco Bandai, czyli firmy nie posiadające swoich dedykowanych platform, zamiast wypuszczać, o takie popierdółki - http://segaretro.org/Legends_series złapią bakcyla: co jest teraz modne, z czym się chodzi, gdzie się jada. Niech nie zalewają appstore koszmarami w stylu Double Dragon z wirtualną gałką, bo w to się nie da grać, a pokolenia, które nie pamiętają tytułu, kręcąc nosem komentują później retro gry krótko i adekwatnie do poziomu inteligencji - "chujnia".

    Nie przedłużając niepotrzebnie, bo wyczuwam zbliżającego się bana na pisanie komentarzy - znalazłem przyjemną inicjatywę nazywającą się iCade - http://www.ionaudio.com/products/details/icade

    Co prawda, nie wyobrażam sobie wkładania i wyciągania iPada by na chwilę pograć. Musiałby być to jakiś model przeznaczony na wieczne potępienie w tym pudełku, przez co dostałbym niemożebnie drogą, hipsterską zabawkę, ale maszynka przetarła szlaki i z tego co widzę, coraz więcej gier obsługuje iCade, dodaje np. po czasie update specjalnie do tego na prośbę fanów. Poza tym pojawił się sam kontroler na tych (z tego co się orientuję) samych sterownikach - http://www.thinkgeek.com/product/ecea/ , który zamierzam sobie sprawić, wypróbować i wtedy wypowiedzieć się na temat czy jest sens ganić dalej Apple za niezauważanie graczy niekażualowych ;)

    No nie mogłem krócej, i tak redagowałem! :)

    • Na wstępie chciałbym podziękować za kolejny wyczerpujący i treściwy komentarz! Banów za takie inicjatywy nie będziemy na pewno rozdawać a wręcz przeciwnie! :D

      Kiedyś już się wypowiadałem na temat mobilnego granie i ekranowych padów w niektórych grach. Przy czymś takim boję sie że telefon po prostu się złamie. Dla mnie nie ma to jak normalny fizyczny joy ze zwykłmi przyciskami, które mozna po prostu wcisnąć. Przyznam się szczerze że bardzo fajna opcja z tym padem do iPad'a/iPhone'a ale sam nie gram aż tyle na telefonie żeby takie coś sobie sprawić.

      Jak dla mnie gry na telefony to takie w których jedynie się stuka w ekran i go muska. Tak jak Angry Birds, Bubble Blast czy Fruit Ninja. Gry które ciężko odwzorować na dużej konsoli bez dodatkowych urządzeń (Move czy Kinect).

      Jeszcze raz dzięki za komentarz i pozdrawiam ;)

    • Wszyscy czekają na Ciebie - taka tradycja już się wytworzyła - Ty pierwszy, ja drugi, itp... ;)

      Wbrew pozorom i wcześniejszym komentarzom, istnieje dość sporo nie każualowych graczy. Zgodzę się, że większość gier na mobilki jest krótka, płytka i przeznaczona tylko jako czasowypełniacz w wc, ale obok nich istnieje też spora ilość świetnych "głębszych" pozycji - jak chociażby Bastion, Carcassonne, Broken Sword, karcianka Magic, czy któraś z części Final Fantasy. I to właśnie te produkcje u mnie dominują...

      Podpinanie Pad'a do tabletu z jednej strony wydaje się fajnym pomysłem - kontroler do ręki, tablet na stojaku albo podpięty do dużego TV i jazda - ale raczej tylko jako rozwiązanie stacjonarne. Zabawa taką "składanką" (pad + tablet) chociażby w autobusie czy pociągu, to średnie rozwiązanie - szybka zmiana właściciela jest wysoce prawdopodobna (niestety), jak i możliwość uszkodzenia czy chociażby sama niewygoda takiego grania...

      Zamiast tego, polecam przyjrzeć się sympatycznemu (i taniemu) gadżetowi, o prostej jak drut nazwie "Joystick for tablet". Może nie jest to szczyt dokładności porównywalny z padem, ale mimo to gra się całkiem wygodnie i zdecydowanie lepiej niż bez niego...

      PS. Dziękuję za odpowiedź na pytanie, odnośnie ilości $ wydawanej na gry...

  • Cholera, ile mam czekać na jakiś komentarz, żeby znowu nie świecić jako ten pierwszy, co w życiu nie ma co robić? ;)

    Świetnie, że odnieśliście się do komentarzy, aż mi się miło zrobiło i słodko na serduszku.

    I za ciosem - nie każdy, kto gra na iPadzie/iPhonie, gra 'mobilnie'. Ja nie wyobrażam sobie siebie z dualshockiem w autobusie i iPadem na kolanach, dajcie spokój.. Myślę jednak, że istnieje pewien segment graczy, którzy niekoniecznie są casualami, grającymi przez pięć minut w jakąś niedorobioną, prostacką gierkę, którą wyłowili za $1. Ja, na ten przykład, mam iPada przy biurku, gdzie w przerwach od pracy lubię poczytać sobie wiadomości, odpalić pierdołę, planszówkę albo grę w stronę arcade. Te ostatnie, mimo tego, że potrafią być świetnie napisane niekoniecznie chcą iść w stronę dotykowego sterowania. Wyświetlanie d-pada czy sticka w postaci interface na ekranie nie za bardzo się sprawdza (bardzo słuszna uwaga od Nizi, o której nigdy nie pomyślałem, odnośnie niemożliwego przyznania się przez Apple do słabej strony ich produktu).

    Ktoś zapyta: po cholerę Ci tablet do niemobilnego grania? W przypadku takiego Dungeon Hunter - racja, lepiej polootować na pełnokrwistej konsoli, a i tak znajdzie się mnóstwo lepszych tytułów niż klony Gameloft. Jest jednak segment gier, które wyglądają i zachowują się, IMO, o wiele lepiej przy 7", 10" ekranie. Uwielbiam starsze gry, zwłaszcza z ery 16bitowej. Chciałbym podłączyć sobie kontroler do odświeżonego (polecam!) Alien Breed na iPada. Fajnie byłoby powciskać guziki z gotowym do boju iPadem przy odpalonym Tyrian 2000, Raidenie etc. Lekko odświeżone platformówki jak Earhworm Jim na tablet aż się proszą o joya. Z czystego doświadczenia, poprzez szukanie idealnego rozwiązania do odkurzania starej szkoły grania wiem, że to nie konsole stacjonarne powinny dostawać porty z psx / Amigi / MAME / SNES etc a właśnie tablety. Niech natrętna SEGA, Capcom, Namco Bandai, czyli firmy nie posiadające swoich dedykowanych platform, zamiast wypuszczać, o takie popierdółki - http://segaretro.org/Legends_series złapią bakcyla: co jest teraz modne, z czym się chodzi, gdzie się jada. Niech nie zalewają appstore koszmarami w stylu Double Dragon z wirtualną gałką, bo w to się nie da grać, a pokolenia, które nie pamiętają tytułu, kręcąc nosem komentują później retro gry krótko i adekwatnie do poziomu inteligencji - "chujnia".

    Nie przedłużając niepotrzebnie, bo wyczuwam zbliżającego się bana na pisanie komentarzy - znalazłem przyjemną inicjatywę nazywającą się iCade - http://www.ionaudio.com/products/details/icade

    Co prawda, nie wyobrażam sobie wkładania i wyciągania iPada by na chwilę pograć. Musiałby być to jakiś model przeznaczony na wieczne potępienie w tym pudełku, przez co dostałbym niemożebnie drogą, hipsterską zabawkę, ale maszynka przetarła szlaki i z tego co widzę, coraz więcej gier obsługuje iCade, dodaje np. po czasie update specjalnie do tego na prośbę fanów. Poza tym pojawił się sam kontroler na tych (z tego co się orientuję) samych sterownikach - http://www.thinkgeek.com/product/ecea/ , który zamierzam sobie sprawić, wypróbować i wtedy wypowiedzieć się na temat czy jest sens ganić dalej Apple za niezauważanie graczy niekażualowych ;)

    No nie mogłem krócej, i tak redagowałem! :)

    • Na wstępie chciałbym podziękować za kolejny wyczerpujący i treściwy komentarz! Banów za takie inicjatywy nie będziemy na pewno rozdawać a wręcz przeciwnie! :D

      Kiedyś już się wypowiadałem na temat mobilnego granie i ekranowych padów w niektórych grach. Przy czymś takim boję sie że telefon po prostu się złamie. Dla mnie nie ma to jak normalny fizyczny joy ze zwykłmi przyciskami, które mozna po prostu wcisnąć. Przyznam się szczerze że bardzo fajna opcja z tym padem do iPad'a/iPhone'a ale sam nie gram aż tyle na telefonie żeby takie coś sobie sprawić.

      Jak dla mnie gry na telefony to takie w których jedynie się stuka w ekran i go muska. Tak jak Angry Birds, Bubble Blast czy Fruit Ninja. Gry które ciężko odwzorować na dużej konsoli bez dodatkowych urządzeń (Move czy Kinect).

      Jeszcze raz dzięki za komentarz i pozdrawiam ;)

    • Wszyscy czekają na Ciebie - taka tradycja już się wytworzyła - Ty pierwszy, ja drugi, itp... ;)

      Wbrew pozorom i wcześniejszym komentarzom, istnieje dość sporo nie każualowych graczy. Zgodzę się, że większość gier na mobilki jest krótka, płytka i przeznaczona tylko jako czasowypełniacz w wc, ale obok nich istnieje też spora ilość świetnych "głębszych" pozycji - jak chociażby Bastion, Carcassonne, Broken Sword, karcianka Magic, czy któraś z części Final Fantasy. I to właśnie te produkcje u mnie dominują...

      Podpinanie Pad'a do tabletu z jednej strony wydaje się fajnym pomysłem - kontroler do ręki, tablet na stojaku albo podpięty do dużego TV i jazda - ale raczej tylko jako rozwiązanie stacjonarne. Zabawa taką "składanką" (pad + tablet) chociażby w autobusie czy pociągu, to średnie rozwiązanie - szybka zmiana właściciela jest wysoce prawdopodobna (niestety), jak i możliwość uszkodzenia czy chociażby sama niewygoda takiego grania...

      Zamiast tego, polecam przyjrzeć się sympatycznemu (i taniemu) gadżetowi, o prostej jak drut nazwie "Joystick for tablet". Może nie jest to szczyt dokładności porównywalny z padem, ale mimo to gra się całkiem wygodnie i zdecydowanie lepiej niż bez niego...

      PS. Dziękuję za odpowiedź na pytanie, odnośnie ilości $ wydawanej na gry...

  • Przepraszam, że w tym komentarzu nie będę pisał jedynie na temat waszego odcinka ale wszyscy moi koledzy powyjeżdżali na ferie i nie mam gdzie wyrazić swoich opinii na rozmaite tematy. Ale myślę, że nie powinniście się gniewać. W końcu rozwinięte komentarze rozwijają często dyskusję pomiędzy słuchaczami, ale także twórcy przywiązują się bardziej do słuchaczy. Zaczynają ich poznawać.
    Dzięki, że poruszyliście jeden z tematów, o którym napisałem. Zrobiło mi się naprawdę miło :)

    Jeszcze takie moje naprostowanie do mojego komentarza pod 35 PADcastem. Nie wypowiedziałem się na temat LEGO z powodu podcastu o świętach (według mnie w nim panowała najlepsza atmosfera ze wszystkich PC), po prostu miałem okazję być przy sytacji, że ktoś wyśmiewał daną osobę z takiego powodu. Wydało mi się to niestosowne i się z tym podzieliłem.

    Najpierw odniosę się do odcinka...

    KONTYNUACJE TYTUŁÓW
    Poszczególne tytuły są często kontynuowane z jednego prostego powodu. Dla kasy. Trudniej będzie wypromować kolejny tytuł jakiegoś studia niż doprowadzić do kontynuacji danej serii. Ale według mnie to wszystko zależy od gry. Powiedzmy w przypadku Uncharted powinno się zakończyć na "Oszustwo Drake'a". Nie czuje potrzeby ciągnięcia tego dalej. Trylogia w zupełności mi wystarczy. innym przykładem jest "The Elder Scrolls". Ta gra wręcz powinna otrzymywać następne części. A na koniec podam... kurde jak bym miał być szczery to nawet za bardzo nie wiem co tu wstawić... Mam coś, chociaż trudno określić jak to będzie lecz gra "Last of Us". Ja nie chce następnych epizodów. Zresztą jakie by musiałyby być wyssane z palca. To by było straszne.
    FUTURYSTYCZNA ROZGRYWKA
    Na razie moja osoba tego nie potrzebuje. Chce mieć zwykły pad w dłoniach (niedługo mogą nie być już takie zwykłe) i grać. Nie chce nawet 3D. A do takiej mocno realistycznej rozgrywki o jakiej mówił Dawid jeszcze trochę daleko. Nie zapominajmy też, że technologia w dzisiejszych czasach płynie niezwykle szybko. Zanim ktoś zdąży sobie kupić Galaxy Note 2 to już na rynku pojawi się 3. Wszystko idzie w ogromnym tempie.
    STAR WARS
    Również jak wy oraz fani serii boję się tego, że mogą z naprawdę świetnych filmów, które zmieniły coś w kinomatografii bajeczkę. To by strasznie zniesławiło Gwiezdne Wojny. Ja jako mały dzieciak strasznie się jarałem SW. Nie tylko częściami I, II, III lecz także poprzednikami. Miło by było gdyby forma się utrzymała, ale bardzo wątpliwe. Myślę, że będzie można to ocenić już po trailerze.

    Teraz coś innego...

    Zacznę od HAKERSTWA. Wyrażę tutaj swój podgląd na te sprawę. Od razu wspominam, że wiem to iż każdy ma różną sytację w domu itd. Ale mam kolegę, który nie ma z tym żadnych problemów z pieniędzmi, a raczej jego rodzice. Chętnie zgadzają się na dokupowanie mu gier. Lecz tak naprawdę on prawie wszystko hackuje. Najśmieszniejsze jest, że nawet nie używa wcześniej ukradzionych programów. Po co mu Photoshop jak nawet nie rozumie tego programu. Jeżeli już będzie potrzebował pomajstrować coś z grafiką to mu na 100% wystarczy GIMP. Dlaczego użalam się nad moim kolegą? Bo wiem, że takich ludzi jest mnóstwo. I jeszcze człowiek mnie wyśmiewa jeżeli mówię, że "Hackerstwo to kradzież". Tak jest jak najbardziej. To iż kradnie się coś drogą elektroniczną to nie znaczy, że to nie jest kradzież pieniędzy. Jeśli jakiś Hacker to czyta... To spójrz sobie czasami na napisy końcowe gry. Zobacz ile osób włożyło w to pracy. Ile powiedzmy dzieci w domu czekały na tatę, który wróci po godzinach bo się zaangażował w projekt i się z nim pobawi. Pomyślcie o tym.
    Jak pewnie wiecie gra Halo 4 była robiona przez fanów serii. Moim zdaniem wyszła i świetnie. Poziom jaki reprezentuje gra jest wysoki. Wyobrażacie sobie jakie były by gry gdyby funkcjonowałyby takie studia na porządku dziennym. Może były naprawdę świetne.
    Dzieci w grach. Czyli również nastolatki. Czyli również ja. Zdaje się, że kiedyś o tym rozmawialiście. Rozumiem, że was dorosłych może przerażać fakt iż 14 latki grają w BF3. Panowie w jakiś sposób was rozumiem. Ale nie przesadzajmy. To zależy od dojrzałości człowieka. Zdaje mi się, że ja nie jestem jakimś chorym na umyśle człowiekiem z powodu takiego, że lubię sobie zagrać w gry. PEGI według mnie trochę przesadza z ocenianiem gier. To co jest w dzisiejszych grach ,np. brutalność jest również w filmach od 12 lat. I często potrafi być mocna. Rozumiem, że odczucie z filmu nie jest takie same jak z rozgrywki, ale tak jak już mówiłem to zależy dużo od człowieka, jego dojrzałości psychiki. Ja przy grach wyładowywuję swoją energię a nie na odwrót. W 30 podcaście (tak słuchałem) mówiliście o tym, że "Porno" w internecie jest dostępne dla wszystkich... i tak jest. Ale, np. jak tego nie potrzebuje i mówię to szczerze. To również nie oznacza, że wyładowywuję swoją energię w realnym świecie. Ja tego jeszcze nie potrzebuję i to też mówię szczerze. A tak zwane "Porno" potrafi nie którym na serio porąbać w głowie. W mojej klasie nie ma raczej z chłopaków nikogo kto jest normalny pod tym względem. Każdy chłopiec to dosłownie zboczeniec. I przykro mi, że w takim młodym wieku już są tak zniszczeni.

    Jeżeli przeczytałeś ten komentarz w całości to dzięki Ci bardzo. Nie obrażę się również jeżeli na któryś z tematów wyrazisz opinie. Dobra to na tyle jeszcze raz dzięki. Mam nadzieję, że słuchaczy będzie wciąż przybywało bo naprawdę warto dołączyć się do wspierania Pad.TV.

    • >Capricorn napisałeś tak długi text, że jak go widzę to nie chce mi się czytać!:)

      P.S. To komplement.

      Wypowiem się później bo na razie, żonie muszę udostępnić kompa.

  • Przepraszam, że w tym komentarzu nie będę pisał jedynie na temat waszego odcinka ale wszyscy moi koledzy powyjeżdżali na ferie i nie mam gdzie wyrazić swoich opinii na rozmaite tematy. Ale myślę, że nie powinniście się gniewać. W końcu rozwinięte komentarze rozwijają często dyskusję pomiędzy słuchaczami, ale także twórcy przywiązują się bardziej do słuchaczy. Zaczynają ich poznawać.
    Dzięki, że poruszyliście jeden z tematów, o którym napisałem. Zrobiło mi się naprawdę miło :)

    Jeszcze takie moje naprostowanie do mojego komentarza pod 35 PADcastem. Nie wypowiedziałem się na temat LEGO z powodu podcastu o świętach (według mnie w nim panowała najlepsza atmosfera ze wszystkich PC), po prostu miałem okazję być przy sytacji, że ktoś wyśmiewał daną osobę z takiego powodu. Wydało mi się to niestosowne i się z tym podzieliłem.

    Najpierw odniosę się do odcinka...

    KONTYNUACJE TYTUŁÓW
    Poszczególne tytuły są często kontynuowane z jednego prostego powodu. Dla kasy. Trudniej będzie wypromować kolejny tytuł jakiegoś studia niż doprowadzić do kontynuacji danej serii. Ale według mnie to wszystko zależy od gry. Powiedzmy w przypadku Uncharted powinno się zakończyć na "Oszustwo Drake'a". Nie czuje potrzeby ciągnięcia tego dalej. Trylogia w zupełności mi wystarczy. innym przykładem jest "The Elder Scrolls". Ta gra wręcz powinna otrzymywać następne części. A na koniec podam... kurde jak bym miał być szczery to nawet za bardzo nie wiem co tu wstawić... Mam coś, chociaż trudno określić jak to będzie lecz gra "Last of Us". Ja nie chce następnych epizodów. Zresztą jakie by musiałyby być wyssane z palca. To by było straszne.
    FUTURYSTYCZNA ROZGRYWKA
    Na razie moja osoba tego nie potrzebuje. Chce mieć zwykły pad w dłoniach (niedługo mogą nie być już takie zwykłe) i grać. Nie chce nawet 3D. A do takiej mocno realistycznej rozgrywki o jakiej mówił Dawid jeszcze trochę daleko. Nie zapominajmy też, że technologia w dzisiejszych czasach płynie niezwykle szybko. Zanim ktoś zdąży sobie kupić Galaxy Note 2 to już na rynku pojawi się 3. Wszystko idzie w ogromnym tempie.
    STAR WARS
    Również jak wy oraz fani serii boję się tego, że mogą z naprawdę świetnych filmów, które zmieniły coś w kinomatografii bajeczkę. To by strasznie zniesławiło Gwiezdne Wojny. Ja jako mały dzieciak strasznie się jarałem SW. Nie tylko częściami I, II, III lecz także poprzednikami. Miło by było gdyby forma się utrzymała, ale bardzo wątpliwe. Myślę, że będzie można to ocenić już po trailerze.

    Teraz coś innego...

    Zacznę od HAKERSTWA. Wyrażę tutaj swój podgląd na te sprawę. Od razu wspominam, że wiem to iż każdy ma różną sytację w domu itd. Ale mam kolegę, który nie ma z tym żadnych problemów z pieniędzmi, a raczej jego rodzice. Chętnie zgadzają się na dokupowanie mu gier. Lecz tak naprawdę on prawie wszystko hackuje. Najśmieszniejsze jest, że nawet nie używa wcześniej ukradzionych programów. Po co mu Photoshop jak nawet nie rozumie tego programu. Jeżeli już będzie potrzebował pomajstrować coś z grafiką to mu na 100% wystarczy GIMP. Dlaczego użalam się nad moim kolegą? Bo wiem, że takich ludzi jest mnóstwo. I jeszcze człowiek mnie wyśmiewa jeżeli mówię, że "Hackerstwo to kradzież". Tak jest jak najbardziej. To iż kradnie się coś drogą elektroniczną to nie znaczy, że to nie jest kradzież pieniędzy. Jeśli jakiś Hacker to czyta... To spójrz sobie czasami na napisy końcowe gry. Zobacz ile osób włożyło w to pracy. Ile powiedzmy dzieci w domu czekały na tatę, który wróci po godzinach bo się zaangażował w projekt i się z nim pobawi. Pomyślcie o tym.
    Jak pewnie wiecie gra Halo 4 była robiona przez fanów serii. Moim zdaniem wyszła i świetnie. Poziom jaki reprezentuje gra jest wysoki. Wyobrażacie sobie jakie były by gry gdyby funkcjonowałyby takie studia na porządku dziennym. Może były naprawdę świetne.
    Dzieci w grach. Czyli również nastolatki. Czyli również ja. Zdaje się, że kiedyś o tym rozmawialiście. Rozumiem, że was dorosłych może przerażać fakt iż 14 latki grają w BF3. Panowie w jakiś sposób was rozumiem. Ale nie przesadzajmy. To zależy od dojrzałości człowieka. Zdaje mi się, że ja nie jestem jakimś chorym na umyśle człowiekiem z powodu takiego, że lubię sobie zagrać w gry. PEGI według mnie trochę przesadza z ocenianiem gier. To co jest w dzisiejszych grach ,np. brutalność jest również w filmach od 12 lat. I często potrafi być mocna. Rozumiem, że odczucie z filmu nie jest takie same jak z rozgrywki, ale tak jak już mówiłem to zależy dużo od człowieka, jego dojrzałości psychiki. Ja przy grach wyładowywuję swoją energię a nie na odwrót. W 30 podcaście (tak słuchałem) mówiliście o tym, że "Porno" w internecie jest dostępne dla wszystkich... i tak jest. Ale, np. jak tego nie potrzebuje i mówię to szczerze. To również nie oznacza, że wyładowywuję swoją energię w realnym świecie. Ja tego jeszcze nie potrzebuję i to też mówię szczerze. A tak zwane "Porno" potrafi nie którym na serio porąbać w głowie. W mojej klasie nie ma raczej z chłopaków nikogo kto jest normalny pod tym względem. Każdy chłopiec to dosłownie zboczeniec. I przykro mi, że w takim młodym wieku już są tak zniszczeni.

    Jeżeli przeczytałeś ten komentarz w całości to dzięki Ci bardzo. Nie obrażę się również jeżeli na któryś z tematów wyrazisz opinie. Dobra to na tyle jeszcze raz dzięki. Mam nadzieję, że słuchaczy będzie wciąż przybywało bo naprawdę warto dołączyć się do wspierania Pad.TV.

    • >Capricorn napisałeś tak długi text, że jak go widzę to nie chce mi się czytać!:)

      P.S. To komplement.

      Wypowiem się później bo na razie, żonie muszę udostępnić kompa.

  • Witam.

    Widzę, że temat mobilnego grania wciąż żywy. Może na wstępie napiszę, że nie słuchałem jeszcze podcastu więc mogę wyskoczyć z tym komentarzem jak filip z konopi. Ja osobiście bardzo sceptycznie odnoszę się do mobilnego grania na tabletach/telefonach, które z zasady nie są urządzeniami do grania. Do tego służą przenośne konsole, dedykowane i skonstruowane specjalnie dla NAS GRACZY. Mam wrażenie, że współczesny gracz to taka "Dziwka wredna" > "Byle w co i byle na czym". Ja może nie nazwałbym się hardcorowym graczem, ale swoją graczo-godność mam i byle gierka mobilna nie zrobi na mnie wrażenia. Jak dla mnie to całe głaskanie telefonu czy tabletu zupełnie mnie nie bawi(od myziania mam kota:)), a immersja gry jest żadna. [w tym miejscu wysłuchałem początek podcastu] Dodatkowe akcesoria do grania na fonie to w moim odczuciu przeczy samej idei dotykowych urządzeń. Po to pozbyto się klawiszy/przycisków, żeby teraz się pojawiły w osobnym urządzeniu!?! Dla mnie to trochę bezsensu. Okej, są tytuły, które na prawdę świetnie się sprawdzają przy dotykowym graniu, ale są one specyficzne i pozwalają wybaczyć nieprecyzyjne sterowanie - ale i tu gracz idzie na "kompromis" czy pewne ustępstwa. Skoro jesteśmy tacy mili i folgujemy dostawcom mobilnej rozrywki to może by tak trochę po folgować segmentowi gier AAA. I w jednym i w drugim przypadku chodzi o wielką $, ale moda robi swoje. Jak zaczynam w pracy rozmowę o grach to zaraz się pojawia temat grania moblinego i las rąk > "też gram" "też grałem", a to w końcu dorośli, dojrzali ludzie. Za to jak wspomnę, że co wieczór katuję swoją czarnulkę umieszczoną pod TV to patrzą na mnie jak na niedojrzałego faceta.
    (zawsze muszę zbaczać z tematu).

    To całe dotykowe granie to trochę przypomina mi fenomen kawałka "Ona tańczy dla mnie".
    Wyjaśniam: Wszyscy narzekają, krytykują i mieszają z błotem, ale "jakimś" cudem każdy to potrafi zaśpiewać i zanucić. [Fenomen, wyssssaliśmy ten kawałek z mlekiem matki. Hehe.] I tu jest może moja propozycja - to może nie śpiewajmy, nie nućmy, a przez to nie będziemy mieli na co narzekać i nie będzie powstawała tak niskich lotów muzyka jak grzyby po deszczu. Analogicznie można się odnieść do grania na urządzeniach dotykowych. Ja nie chę wyjść na kogoś kto chce znieść granie na tabletach/telefonach(sam z takich dobrodziejstw korzystam), ale chciałbym żeby to było osobno rozwijającym się segmentem rozrywki. Niech to będzie wrzucone do wora nazywającego się "mobilną rozrywką". Chyba, każdy się ze mną zgodzi, że każda gra to rozrywka, ale nie każda rozrywka to gra. I może tego się 3majmy.

    Pozdrawiam PadTV i komentujących.

    • Kilka dobrych lat temu tymi samymi słowami postulowali na forach Pececiarze, by 'gry konsolowe zostały konsolowymi i by nie mieszać tego z prawdziwym, hardcore'owym graniem'. Aktualnie, ze względu na multiplatformowe tytuły, narzekanie przybrało formę 'ta gra jest mega uproszczona i krótka, bo to przez konsolowców, którzy ją sobie odpalą na tv'. Miłośnicy książek skandowali tak samo, gdy pisanie i wydawanie powieści stało się łatwo dostępne a rynek zalały typowo rozrywkowe, pulpowe produkcje. Tak samo było z muzyką, tak samo z filmem.

      Zgodzę się, że rynek gier mobilnych to inna kategoria, przede wszystkim różna przez nieporównywalne budżety produkcji. Trudno nie zauważyć, odpalając appstore, google play czy inne mobilne e-shopy, że są zasypane tandetą i popierdółkami, warto jednak spojrzeć na zjawisko z nieco innej perspektywy. Ja odczuwam przyjemność z możliwości obserwowania kolejnych zmian i trendów w graniu, pewnego rozkwitu, dzięki niskim cenom produkcji gier. Spójrz, co prócz dotykowych gniotów dostajemy w zamian: powstają małe studia, trendy indie, które są niczym innym jak zataczaniem koła, odcinaniem się od skomplikowanych fabularnie tytułów AAA w stronę genezy grania: prostych, miodnych konstrukcji, jak strzelające stateczki, jak twin-stick shootery, jak platformówki. Zabawnym zjawiskiem jest też powrót do estetyki retro, ale to już inny temat.

      Nie przypominam sobie by ktoś podnosił alarm gdy na 'prawdziwe' konsole przenośne pojawiały się kolejne klocki typu swap-3, kolejny arkanoid, kolejne sudoku.. a to przecież gry na cartridge w cenie zazwyczaj przekraczającej dla nas 150zł. Osobiście rzygam Angry Birds, ale z uśmiechem obserwuję w jaki sposób branża zatacza koło, oddając nowym pokoleniom graczy wspomnienia oraz wolną rękę wraz z nową technologią. Polecam takie podejście - radość z szerzenia grania, rywalizacji, rozwijania zręczności, eskapizmu, który oferują nawet te głupie zielone świnie. Nie każdy ogląda filmy Coppoli, niektórzy wolą Batmana.

      Jak to jest, że Ci pełnokrwiści gracze patrzą i prychają na ludzi bawiących się komórkami a sami rzewnie wspominają Tanki na Pegasusie? Oh, czyżby wyrośli z tak banalnej rozrywki? ;>

      • Obwinianie za spłycanie i długość gry tylko graczy konsolowych, jest trochę jak szukanie na siłę kozła ofiarnego. Winę za taki stan rzeczy ponoszą wszyscy - bez wskazania na konkretną platformę sprzętową. Pomijając już kwestie czasowe czy ilościowe (coraz mniej czasu na granie, a tytułów pojawia się coraz więcej), to taki stan rzeczy wynika chyba głównie z faktu, że coraz większa ilość graczy nie lubi zbytnio wysilać komórek mózgowych podczas rozgrywki. Do szczęścia potrzeba im tylko prostego korytarza (najlepiej z dużą zieloną strzałką pokazująca kierunek) i 2 klawiszy do sterowania...

        Aż boję się, co będzie za parę lat...

        • No niestety...ludzie już nie chcą zaiwaniać 10h farmiąc tylko żeby zabić jakiegoś bossa...nie chcą szukać wszystkich poukrywanych lokacji o których nikt nie wie...nie chcą zabijać ukrytych bossów,szukać ukrytych broni itp itd...ludzie przyzwyczaili się do głupiej prostoty i trzymania za rączkę...dlatego więcej ludzi kupi takie Uncharted albo GoW gdzie się pruje do przodu i rozwala masę wrogów bez wysiłku i ma się wyłożone jak na tacy gdzie iść i co użyć żeby przejść dalej...no i ludzie stracili chęć przechodzenia gry przez 120h żeby dobić ją na maxa ( jak to było kiedyś na psx,ps2 )...teraz wolą przejść 12 gier po 10h niż chociażby 4 gry po 30 godzin...no bo po co mają marnować czas na mniej gier jak można przejść więcej...i potem się chwalić jakim to się nie jest graczem u którego w gamerscard czy innym badziewiu widnieje x częsc coda,moha itp itd...

          Dlatego niestety twórcy z KKW nie wydają jrpg'ów na rynek EU i US...no bo po co dać komuś jakąś wypasioną gierkę jak i tak nikt jej nie kupi bo nie ma tam jak już wspomniałeś wielkiej strzałki która wyskakuje z ekranu i sama prowadzi Cię gdzie masz iść...poza tym większość graczy posiada syndom COD'a i Crysis'a..."łeee ta gra ma brzydką grafę, nie będę w nią grał" więc nie ma co się dziwić że jesteśmy skazani w większości na gnioty które zamykają się w max 8h...apropo grafy...oczywiście cała pececiarska gimbaza i niby hardcorowi gracze którzy nawet nie wiedzą co to Baldurs Gate, narzekają że słaba grafa w grach jest z powodu konsolowców...niestety jak słyszę coś takiego to załącza mnie się holokaust...już jeden koleś w bardzo prosty sposób wyjaśnił czemu grafika w grach jest na obecnym poziomie a nie robią jej wypasionej w kosmos...i wszystko rozbijało się o $$$...twórcy spokojnie mogą wywalić super graficznie grę która zajmować zamiast 20gb na dysku to bedzie zajmować 80gb...ale nikt w nią nie zagra ponieważ nikogo nie będzie stać na kompa który ją udźwignie...a mało kto by wywalał 8 tysięcy polskich złotych monet tylko żeby zagrać w grę...i dzięki temu twórcy by nie zarabiali na grach...

          Wracając jeszcze na chwilę do prowadzenia za rączkę...wyobraźcie sobie że teraz dostajecie grę gdzie czegoś takiego nie ma...grę rpg która stała się true oldschoolowa ( wiadomo ze jest DS i DkS ale to inny rodzaj rpg... ) gdzie wsio questy nie masz podane jak na tacy, gdzie musisz sam szukać danego miejsca i wykonać questa...90% graczy dzisiaj odbiła by się od takiej gry jak piłka od betonu...a wszystko z powodu że gra nie prowadziła by nikogo za rączkę i skończenie jej zajmowało by więcej niż to magiczne 8h większości dzisiejszych gier...dorzucić do tego system statów rodem z Morrowinda i już jak już mówiłem 90% graczy się odbija...

          Wracając do ułatwień...jakim psia kostka cudem ułatwienia dopadły się też do bijatyk?!?!?!

          No kurde...gry w których chodziło tylko o klepanie odpowiednich kombinacji teraz zostały tak uproszczone w niektórych sprawach że to aż boli...kiedyś żeby wklepać brutality,babylity albo inne motherfuckerskie mega wykończenie trzeba było wyklepać często nie łatwą kombinację...a teraz klepne sobie paluchem na psv i robi się samo ...a SFxT posiada gem który upraszcza kombinacje ...no kurde gdzie tutaj frajda ?

      • >ollestern "2 klawiszy do sterowania..." albo jednego palca. w pełni się z Tobą zgadzam
        >vincent> multiplatformowość czy też fakt, że w ogóle mamy konsole nie sprawia, że gry są płytsze, owszem pojawienie się konsol zmieniło branżę, ale nie w tę stronę. Chodzi o to, że konsole wymyślono dla wygody i dla prostego "kowalskiego" co nie musi śledzić trendów kart graficznych aby być na czasie. Przytoczyłem w tym miejscu "kowalskiego" bo to właśnie on sprawił, że gry są dużo bardziej "proste" i przystępne dla przeciętnego zjadacza chleba, ale na pewno nie płytsze.
        Piszesz, o rozkwicie gier indie, zataczaniu koła branży gier dzięki łatwej i taniej produkcji. To nie ma z tym nic wspólnego. Za grami indie nie stoją studia, a zwykli ludzi, pasjonaci gier, którzy mają pomysł, a nie mają kasy na te wszystkie patenty(silnik gry, silnik fizyki itd. itp.), które musimy wykupić by zrobić grę AAA.
        Owszem, jak grzyby po deszczu powstają małe studia, ale na pewno nie po to żeby robić gry indie. Powstają bo widzą potencjał finansowy w wydawaniu pierdółek. Wystarczy spojrzeć jakie pojawiają się ogłoszenia o pracę do takich studiów, wielu ludzi tam pracujących nie ma nic wspólnego z grami, za to potrafią robić klony klonów gier kiedyś zrobionych. Twórcy gier indie wręcz unikają wydawców czy też nawet małych studiów, które muszą się z czegoś utrzymać. Też pisząc poprzedni komentarz chciałem wrzucić gry indie do wora z grami moblinymi, ale po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że po prostu obraziłbym ich twórców.
        Nie mam 10 lat, a nawet 20, na pegasusie swoje pograłem, ale dlatego, że nie było innej alternatywy. Vincent, daj teraz jakiemuś młodemu pegasusa to Cię wyśmieje, że może mieć tą samą grę w "prostszym wydaniu" na "mądrymtelefonie", a do tego nie musi się męczyć z badziewnym padem - o i teraz ma gierkę w "jednym" paluszku.
        Nie chciałem, żeby mój komentarz był odebrany jak marudzenie czy narzekanie, po prostu to "rozterki starego gracza", który obserwuje co się dzieje. Teraz każdy "szanujący" się portal ma zakładkę "gry mobilne", boję się, że kiedyś tylko ta zakładka będzie. Podejrzewam, że jest sporo graczy, którzy kompletnie przestawili się na gry mobilne i już nie chce się im wracać do konsol czy PC przy, których potrzebne jest większe poświecenie i zaangażowanie.
        Im mniej graczy konsolowych i PC tym mniejszy target dla developera, a developer nie Caritas i pójdzie tam gdzie $$$.

        Pozdrawiam.

        • Nie tylko pasjonaci bez pieniędzy i umiejętności stoją za indykami - pierwszy lepszy przykład to Obsidian Entertainment, który wylądował na Kickstarterze ze swoim Project Eternity...

          Ale wracając do mobilków - podzielam obawy, że za parę lat wszystkie stacjonarne sprzęty do grania znikną, a ich miejsce zajmą urządzenia przenośne (tablety, smartfony), które będzie można zabrać ze sobą, a w domu wpiąć do doka i cieszyć się kolejną edycją Angry Birds na 60 calowym TV. Zresztą nawet i dzisiaj, dzięki coraz szybszemu rozwojowi wszelakich "Smart TV" można pociskać w jakieś popierdółki bez potrzeby posiadania odrębnego urządzenia...

          • @mafiamix - tak, masz rację, konsole wymyślono do grania. I tak, dlaczego nie prostego. Przypomnij sobie jednak historię komputerowej rozrywki. To komputery wskoczyły na miejsce konsoli, umożliwiły rozwój gier w innym kierunku, przy wykorzystaniu biurowych peryferiów zamiast joysticka. Nie mówię, że to źle, jestem starym pececiarzem. Chodzi mi jedynie o to, że to nie konsole a podaż zmieniła kierunek projektowania gier. Nie Kowalski ale miliony ludzi, które przez globalizację, coraz tańszą produkcję, rozwijający się rynek i dowiedziały się o graniu. Gdy coś staje się popularne na taką skalę wkraczają panowie od słupków, sprzedaży i przerabiają wszystko na hamburgery i kebaby, bo to NA PEWNO się sprzeda. Idealną analogią będzie dla mnie wyobrażenie sobie szewca z pasji, który kochał to co robi, ale po rewolucji przemysłowej prostsze modele jego bucików, teraz już całkiem gumowe produkują maszyny na taśmach. W ilościach hurtowych, dla ilości hurtowych.

            I tak, też kochałem kłócić się z kolegą czy lepsza jest moja Dune 2 czy jego Street Fighter, bo ja byłem tym od strategii, Westwood, Bullfroga, a on od nawalanek. Teraz target ma zadowalać ogół, tym że jest głośny, błyszczy się i zawiera horrendalne ilości cukru. A przecież każdy lubi cukier.

            Project Eternity to nie gra indie. Indie znaczy independent, a to z kolei niezależny. Niezależny od portfela kolosów, od decyzji działu marketingu, działu pakowania pieniędzy, działu pucowania jeleni. Nawet Bastion, który jest przeze mnie uwielbiany nie jest grą indie. Przykładem może być Meat Boy, Braid, Superbrothers etc.

            Nie wierzę też w to, że konsolowe gry znikną i wszyscy zaczną jarać się Angry Birdsami. Produkcje idą coraz bardziej w stronę filmowości (linearność, cut scenki poganiane QTE) ale to z kolei ciągnie za sobą olbrzymie budżety. Następna generacja jeszcze bardziej obciąży finansowo producentów gier więc możemy się spodziewać raczej kolejnego zalewu nieodkrywczego powtarzania schematu z Gears Of War, Call of Duty i Need for Speed. Gry mobilne to ogromny rynek, ale szansa na to, że mini-gra Twojego studia stanie się następnym Cut The Rope, to trochę strzelanie z kałacha do tłumu, żeby trafić przemykającego gołębia. Studia potrzebują pewniaków, potrzebują swojego marketingu. Dlatego nikt nagle nie zostawi produkcji gier, olbrzymiego rynku, który ma wielkość Hollywood by serwować graczom Angry Birds.

            Jedno, co na pewno się zmieni z czasem bo musi, to sposób dystrybucji gier. Wiele niskobudżetowych albo niezależnych produkcji stawia teraz na rozszerzoną multiplatformowość, dokładnie o tablety i telefony. Taki Walking Dead, gry Square Enix, Gameloft, który zaczął od klonów na javie a teraz można kupić ich gry w PlayStation Store i dużo dużo więcej mniejszych graczy jest zestawionych na jednej półce z popierdółkami mobilnymi za niecałego dolara. Vita przez to poległa - mała konsolka? "Małe gierki na malutkich cardach? To dlaczego kosztują 200zł, skoro na appstore będzie na promocji za free albo kupię za 4 zeta? A jak nie takie, to podobne, bo tu też wyścigi, a nawet ekran mam większy".

            Ceny muszą się zmienić, ale nie da rady rozdawać gier za darmo, dlatego też jestem przekonany, że cały ten cyrk pojedzie w stronę abonamentu i streamingu, jak tylko będzie mógł.

          • za długie komentarze piszemy i trudno się jest odnieść do wszystkiego:), więc powiem krótko, takie np. Angry Birds to przykład jak coś zrobić, za dużo się nie napracować, a solidnie zarobić. W obecnych czasach takie gry powinny być dodawane do płatków śniadaniowych, a się je sprzedaje. Nie wiem do czego to zmierza ale na pewno nie długo się przekonamy. Wydaje mi się, że po trochu każdy ma z Nas rację, a czas pokaże jak rynek się dostosuje, do coraz mniejszych oczekiwań.

            P.S miło się z Wami gawędzi

          • Fajny, mały panel dyskusyjny się tu zrobił :)

            Rynek dostosuje się błyskawicznie (zresztą już to robi) - producenci i wydawcy to nie organizacje non-profit i widząc możliwość łatwego i szybkiego zarobku, będą z tego skrzętnie korzystać. Niestety, ale zamiast obiecywanej ciągle rewolucji i rozwoju niektórych segmentów gier i produktów, czeka nas co najwyżej ewolucja wsteczna...

          • Zgadzam się co za długich komentarzy. Potem się tego nie chce czytać a ja chciałbym wszystko przeczytać i skomentować. Tylko, że tak jak już wspominałem... takie gry jak Angry Birds kiedyś każdemu się znudzą.

          • Abonament ma szanse powodzenia - najlepszy przykład to usługa PS+, która po ostatnich zmianach robi się coraz bardziej atrakcyjniejsza dla końcowego odbiorcy. Sony wraz z premierą kolejnej generacji konsol, mogłoby również wiele zyskać, robiąc ukłon w stronę typowych indyków i zapewniając wsparcie przy produkcji i promocji ich tytułów...

            Co do streamingu jestem sceptycznie nastawiony - o ile sam zamysł takiej dystrybucji - czy raczej wypożyczania gier wydaje się całkiem dobry, tak jego wdrożenie i działanie byłoby możliwe tylko w rejonach z porządną infrastrukturą - czyli Polska i część krajów z naszej strefy odpada, a na szybką poprawę tego stanu rzeczy się nie zapowiada...

            Z drugiej strony, coraz większe możliwości i wydajność wszelakich TV'ków ze smartem, może doprowadzić w niedalekiej przyszłości do tego, że głównym centrum multimedialnym (i stacjonarną maszynką do grania) zostanie własnie telewizor - zwłaszcza, że usługę Gaikai, można już z powodzeniem na nich uruchamiać...

    • W jakimś stopniu się z tobą zgadzam. Na dłuższą metę ja nie potrafię pociągnąć z mobilnym graniem. Rozumiem takie gierki jak, np. Ninja Fruit. Można sobie usiąść i chwile pograć. Ale tak jak mówiłem na dłuższą metę to u mnie przegrywa . Za płytkie. A jak kiedyś mówił NiZi twórcy tych gier robią je takimi aby po odłożeniu smartfona/tabletu nie myśleć o nich. Osoba, która gra jedynie na takich urządzeniach wogóle dla mnie nie jest graczem. Kojarzy mi się raczej z dziewczynami, które grają na przerwach w szkole w "Jetpack Joyride". Czyli ktoś kto często w rzeczywistości nie znosi graczy. Śmieszne ta sprawa z dziewczynami. Nie znoszą graczy (przynajmniej w mojej klasie). A same pykają sobie na telefonach.

  • Witam.

    Widzę, że temat mobilnego grania wciąż żywy. Może na wstępie napiszę, że nie słuchałem jeszcze podcastu więc mogę wyskoczyć z tym komentarzem jak filip z konopi. Ja osobiście bardzo sceptycznie odnoszę się do mobilnego grania na tabletach/telefonach, które z zasady nie są urządzeniami do grania. Do tego służą przenośne konsole, dedykowane i skonstruowane specjalnie dla NAS GRACZY. Mam wrażenie, że współczesny gracz to taka "Dziwka wredna" > "Byle w co i byle na czym". Ja może nie nazwałbym się hardcorowym graczem, ale swoją graczo-godność mam i byle gierka mobilna nie zrobi na mnie wrażenia. Jak dla mnie to całe głaskanie telefonu czy tabletu zupełnie mnie nie bawi(od myziania mam kota:)), a immersja gry jest żadna. [w tym miejscu wysłuchałem początek podcastu] Dodatkowe akcesoria do grania na fonie to w moim odczuciu przeczy samej idei dotykowych urządzeń. Po to pozbyto się klawiszy/przycisków, żeby teraz się pojawiły w osobnym urządzeniu!?! Dla mnie to trochę bezsensu. Okej, są tytuły, które na prawdę świetnie się sprawdzają przy dotykowym graniu, ale są one specyficzne i pozwalają wybaczyć nieprecyzyjne sterowanie - ale i tu gracz idzie na "kompromis" czy pewne ustępstwa. Skoro jesteśmy tacy mili i folgujemy dostawcom mobilnej rozrywki to może by tak trochę po folgować segmentowi gier AAA. I w jednym i w drugim przypadku chodzi o wielką $, ale moda robi swoje. Jak zaczynam w pracy rozmowę o grach to zaraz się pojawia temat grania moblinego i las rąk > "też gram" "też grałem", a to w końcu dorośli, dojrzali ludzie. Za to jak wspomnę, że co wieczór katuję swoją czarnulkę umieszczoną pod TV to patrzą na mnie jak na niedojrzałego faceta.
    (zawsze muszę zbaczać z tematu).

    To całe dotykowe granie to trochę przypomina mi fenomen kawałka "Ona tańczy dla mnie".
    Wyjaśniam: Wszyscy narzekają, krytykują i mieszają z błotem, ale "jakimś" cudem każdy to potrafi zaśpiewać i zanucić. [Fenomen, wyssssaliśmy ten kawałek z mlekiem matki. Hehe.] I tu jest może moja propozycja - to może nie śpiewajmy, nie nućmy, a przez to nie będziemy mieli na co narzekać i nie będzie powstawała tak niskich lotów muzyka jak grzyby po deszczu. Analogicznie można się odnieść do grania na urządzeniach dotykowych. Ja nie chę wyjść na kogoś kto chce znieść granie na tabletach/telefonach(sam z takich dobrodziejstw korzystam), ale chciałbym żeby to było osobno rozwijającym się segmentem rozrywki. Niech to będzie wrzucone do wora nazywającego się "mobilną rozrywką". Chyba, każdy się ze mną zgodzi, że każda gra to rozrywka, ale nie każda rozrywka to gra. I może tego się 3majmy.

    Pozdrawiam PadTV i komentujących.

    • Kilka dobrych lat temu tymi samymi słowami postulowali na forach Pececiarze, by 'gry konsolowe zostały konsolowymi i by nie mieszać tego z prawdziwym, hardcore'owym graniem'. Aktualnie, ze względu na multiplatformowe tytuły, narzekanie przybrało formę 'ta gra jest mega uproszczona i krótka, bo to przez konsolowców, którzy ją sobie odpalą na tv'. Miłośnicy książek skandowali tak samo, gdy pisanie i wydawanie powieści stało się łatwo dostępne a rynek zalały typowo rozrywkowe, pulpowe produkcje. Tak samo było z muzyką, tak samo z filmem.

      Zgodzę się, że rynek gier mobilnych to inna kategoria, przede wszystkim różna przez nieporównywalne budżety produkcji. Trudno nie zauważyć, odpalając appstore, google play czy inne mobilne e-shopy, że są zasypane tandetą i popierdółkami, warto jednak spojrzeć na zjawisko z nieco innej perspektywy. Ja odczuwam przyjemność z możliwości obserwowania kolejnych zmian i trendów w graniu, pewnego rozkwitu, dzięki niskim cenom produkcji gier. Spójrz, co prócz dotykowych gniotów dostajemy w zamian: powstają małe studia, trendy indie, które są niczym innym jak zataczaniem koła, odcinaniem się od skomplikowanych fabularnie tytułów AAA w stronę genezy grania: prostych, miodnych konstrukcji, jak strzelające stateczki, jak twin-stick shootery, jak platformówki. Zabawnym zjawiskiem jest też powrót do estetyki retro, ale to już inny temat.

      Nie przypominam sobie by ktoś podnosił alarm gdy na 'prawdziwe' konsole przenośne pojawiały się kolejne klocki typu swap-3, kolejny arkanoid, kolejne sudoku.. a to przecież gry na cartridge w cenie zazwyczaj przekraczającej dla nas 150zł. Osobiście rzygam Angry Birds, ale z uśmiechem obserwuję w jaki sposób branża zatacza koło, oddając nowym pokoleniom graczy wspomnienia oraz wolną rękę wraz z nową technologią. Polecam takie podejście - radość z szerzenia grania, rywalizacji, rozwijania zręczności, eskapizmu, który oferują nawet te głupie zielone świnie. Nie każdy ogląda filmy Coppoli, niektórzy wolą Batmana.

      Jak to jest, że Ci pełnokrwiści gracze patrzą i prychają na ludzi bawiących się komórkami a sami rzewnie wspominają Tanki na Pegasusie? Oh, czyżby wyrośli z tak banalnej rozrywki? ;>

      edit: To ludzie z podejściem podobnym do Twojego kreują wizerunek gracza jako tego podziemnego pierdoły, co milknie, bo nikt nie jest zainteresowany, bo to co on robi jest podobno dziecinne. Nie słyszałem o narzekaniach pasjonatów wyścigów RC, a to przecież takie zabaweczki. Walcz o swoje, nie marudząc, nie obrażając, ale promując swoją pasję, pokazując jaki jesteś z nią w swoim życiu szczęśliwy

      • Obwinianie za spłycanie i długość gry tylko graczy konsolowych, jest trochę jak szukanie na siłę kozła ofiarnego. Winę za taki stan rzeczy ponoszą wszyscy - bez wskazania na konkretną platformę sprzętową. Pomijając już kwestie czasowe czy ilościowe (coraz mniej czasu na granie, a tytułów pojawia się coraz więcej), to taki stan rzeczy wynika chyba głównie z faktu, że coraz większa ilość graczy nie lubi zbytnio wysilać komórek mózgowych podczas rozgrywki. Do szczęścia potrzeba im tylko prostego korytarza (najlepiej z dużą zieloną strzałką pokazująca kierunek) i 2 klawiszy do sterowania...

        Aż boję się, co będzie za parę lat...

        • No niestety...ludzie już nie chcą zaiwaniać 10h farmiąc tylko żeby zabić jakiegoś bossa...nie chcą szukać wszystkich poukrywanych lokacji o których nikt nie wie...nie chcą zabijać ukrytych bossów,szukać ukrytych broni itp itd...ludzie przyzwyczaili się do głupiej prostoty i trzymania za rączkę...dlatego więcej ludzi kupi takie Uncharted albo GoW gdzie się pruje do przodu i rozwala masę wrogów bez wysiłku i ma się wyłożone jak na tacy gdzie iść i co użyć żeby przejść dalej...no i ludzie stracili chęć przechodzenia gry przez 120h żeby dobić ją na maxa ( jak to było kiedyś na psx,ps2 )...teraz wolą przejść 12 gier po 10h niż chociażby 4 gry po 30 godzin...no bo po co mają marnować czas na mniej gier jak można przejść więcej...i potem się chwalić jakim to się nie jest graczem u którego w gamerscard czy innym badziewiu widnieje x częsc coda,moha itp itd...

          Dlatego niestety twórcy z KKW nie wydają jrpg'ów na rynek EU i US...no bo po co dać komuś jakąś wypasioną gierkę jak i tak nikt jej nie kupi bo nie ma tam jak już wspomniałeś wielkiej strzałki która wyskakuje z ekranu i sama prowadzi Cię gdzie masz iść...poza tym większość graczy posiada syndom COD'a i Crysis'a..."łeee ta gra ma brzydką grafę, nie będę w nią grał" więc nie ma co się dziwić że jesteśmy skazani w większości na gnioty które zamykają się w max 8h...apropo grafy...oczywiście cała pececiarska gimbaza i niby hardcorowi gracze którzy nawet nie wiedzą co to Baldurs Gate, narzekają że słaba grafa w grach jest z powodu konsolowców...niestety jak słyszę coś takiego to załącza mnie się holokaust...już jeden koleś w bardzo prosty sposób wyjaśnił czemu grafika w grach jest na obecnym poziomie a nie robią jej wypasionej w kosmos...i wszystko rozbijało się o $$$...twórcy spokojnie mogą wywalić super graficznie grę która zajmować zamiast 20gb na dysku to bedzie zajmować 80gb...ale nikt w nią nie zagra ponieważ nikogo nie będzie stać na kompa który ją udźwignie...a mało kto by wywalał 8 tysięcy polskich złotych monet tylko żeby zagrać w grę...i dzięki temu twórcy by nie zarabiali na grach...

          Wracając jeszcze na chwilę do prowadzenia za rączkę...wyobraźcie sobie że teraz dostajecie grę gdzie czegoś takiego nie ma...grę rpg która stała się true oldschoolowa ( wiadomo ze jest DS i DkS ale to inny rodzaj rpg... ) gdzie wsio questy nie masz podane jak na tacy, gdzie musisz sam szukać danego miejsca i wykonać questa...90% graczy dzisiaj odbiła by się od takiej gry jak piłka od betonu...a wszystko z powodu że gra nie prowadziła by nikogo za rączkę i skończenie jej zajmowało by więcej niż to magiczne 8h większości dzisiejszych gier...dorzucić do tego system statów rodem z Morrowinda i już jak już mówiłem 90% graczy się odbija...

          Wracając do ułatwień...jakim psia kostka cudem ułatwienia dopadły się też do bijatyk?!?!?!

          No kurde...gry w których chodziło tylko o klepanie odpowiednich kombinacji teraz zostały tak uproszczone w niektórych sprawach że to aż boli...kiedyś żeby wklepać brutality,babylity albo inne motherfuckerskie mega wykończenie trzeba było wyklepać często nie łatwą kombinację...a teraz klepne sobie paluchem na psv i robi się samo ...a SFxT posiada gem który upraszcza kombinacje ...no kurde gdzie tutaj frajda ?

      • >ollestern "2 klawiszy do sterowania..." albo jednego palca. w pełni się z Tobą zgadzam
        >vincent> multiplatformowość czy też fakt, że w ogóle mamy konsole nie sprawia, że gry są płytsze, owszem pojawienie się konsol zmieniło branżę, ale nie w tę stronę. Chodzi o to, że konsole wymyślono dla wygody i dla prostego "kowalskiego" co nie musi śledzić trendów kart graficznych aby być na czasie. Przytoczyłem w tym miejscu "kowalskiego" bo to właśnie on sprawił, że gry są dużo bardziej "proste" i przystępne dla przeciętnego zjadacza chleba, ale na pewno nie płytsze.
        Piszesz, o rozkwicie gier indie, zataczaniu koła branży gier dzięki łatwej i taniej produkcji. To nie ma z tym nic wspólnego. Za grami indie nie stoją studia, a zwykli ludzi, pasjonaci gier, którzy mają pomysł, a nie mają kasy na te wszystkie patenty(silnik gry, silnik fizyki itd. itp.), które musimy wykupić by zrobić grę AAA.
        Owszem, jak grzyby po deszczu powstają małe studia, ale na pewno nie po to żeby robić gry indie. Powstają bo widzą potencjał finansowy w wydawaniu pierdółek. Wystarczy spojrzeć jakie pojawiają się ogłoszenia o pracę do takich studiów, wielu ludzi tam pracujących nie ma nic wspólnego z grami, za to potrafią robić klony klonów gier kiedyś zrobionych. Twórcy gier indie wręcz unikają wydawców czy też nawet małych studiów, które muszą się z czegoś utrzymać. Też pisząc poprzedni komentarz chciałem wrzucić gry indie do wora z grami moblinymi, ale po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że po prostu obraziłbym ich twórców.
        Nie mam 10 lat, a nawet 20, na pegasusie swoje pograłem, ale dlatego, że nie było innej alternatywy. Vincent, daj teraz jakiemuś młodemu pegasusa to Cię wyśmieje, że może mieć tą samą grę w "prostszym wydaniu" na "mądrymtelefonie", a do tego nie musi się męczyć z badziewnym padem - o i teraz ma gierkę w "jednym" paluszku.
        Nie chciałem, żeby mój komentarz był odebrany jak marudzenie czy narzekanie, po prostu to "rozterki starego gracza", który obserwuje co się dzieje. Teraz każdy "szanujący" się portal ma zakładkę "gry mobilne", boję się, że kiedyś tylko ta zakładka będzie. Podejrzewam, że jest sporo graczy, którzy kompletnie przestawili się na gry mobilne i już nie chce się im wracać do konsol czy PC przy, których potrzebne jest większe poświecenie i zaangażowanie.
        Im mniej graczy konsolowych i PC tym mniejszy target dla developera, a developer nie Caritas i pójdzie tam gdzie $$$.

        Pozdrawiam.

        • Nie tylko pasjonaci bez pieniędzy i umiejętności stoją za indykami - pierwszy lepszy przykład to Obsidian Entertainment, który wylądował na Kickstarterze ze swoim Project Eternity...

          Ale wracając do mobilków - podzielam obawy, że za parę lat wszystkie stacjonarne sprzęty do grania znikną, a ich miejsce zajmą urządzenia przenośne (tablety, smartfony), które będzie można zabrać ze sobą, a w domu wpiąć do doka i cieszyć się kolejną edycją Angry Birds na 60 calowym TV. Zresztą nawet i dzisiaj, dzięki coraz szybszemu rozwojowi wszelakich "Smart TV" można pociskać w jakieś popierdółki bez potrzeby posiadania odrębnego urządzenia...

          • @mafiamix - tak, masz rację, konsole wymyślono do grania. I tak, dlaczego nie prostego. Przypomnij sobie jednak historię komputerowej rozrywki. To komputery wskoczyły na miejsce konsoli, umożliwiły rozwój gier w innym kierunku, przy wykorzystaniu biurowych peryferiów zamiast joysticka. Nie mówię, że to źle, jestem starym pececiarzem. Chodzi mi jedynie o to, że to nie konsole a podaż zmieniła kierunek projektowania gier. Nie Kowalski ale miliony ludzi, które przez globalizację, coraz tańszą produkcję, rozwijający się rynek i dowiedziały się o graniu. Gdy coś staje się popularne na taką skalę wkraczają panowie od słupków, sprzedaży i przerabiają wszystko na hamburgery i kebaby, bo to NA PEWNO się sprzeda. Idealną analogią będzie dla mnie wyobrażenie sobie szewca z pasji, który kochał to co robi, ale po rewolucji przemysłowej prostsze modele jego bucików, teraz już całkiem gumowe produkują maszyny na taśmach. W ilościach hurtowych, dla ilości hurtowych.

            I tak, też kochałem kłócić się z kolegą czy lepsza jest moja Dune 2 czy jego Street Fighter, bo ja byłem tym od strategii, Westwood, Bullfroga, a on od nawalanek. Teraz target ma zadowalać ogół, tym że jest głośny, błyszczy się i zawiera horrendalne ilości cukru. A przecież każdy lubi cukier.

            Project Eternity to nie gra indie. Indie znaczy independent, a to z kolei niezależny. Niezależny od portfela kolosów, od decyzji działu marketingu, działu pakowania pieniędzy, działu pucowania jeleni. Nawet Bastion, który jest przeze mnie uwielbiany nie jest grą indie. Przykładem może być Meat Boy, Braid, Superbrothers etc.

            Nie wierzę też w to, że konsolowe gry znikną i wszyscy zaczną jarać się Angry Birdsami. Produkcje idą coraz bardziej w stronę filmowości (linearność, cut scenki poganiane QTE) ale to z kolei ciągnie za sobą olbrzymie budżety. Następna generacja jeszcze bardziej obciąży finansowo producentów gier więc możemy się spodziewać raczej kolejnego zalewu nieodkrywczego powtarzania schematu z Gears Of War, Call of Duty i Need for Speed. Gry mobilne to ogromny rynek, ale szansa na to, że mini-gra Twojego studia stanie się następnym Cut The Rope, to trochę strzelanie z kałacha do tłumu, żeby trafić przemykającego gołębia. Studia potrzebują pewniaków, potrzebują swojego marketingu. Dlatego nikt nagle nie zostawi produkcji gier, olbrzymiego rynku, który ma wielkość Hollywood by serwować graczom Angry Birds.

            Jedno, co na pewno się zmieni z czasem bo musi, to sposób dystrybucji gier. Wiele niskobudżetowych albo niezależnych produkcji stawia teraz na rozszerzoną multiplatformowość, dokładnie o tablety i telefony. Taki Walking Dead, gry Square Enix, Gameloft, który zaczął od klonów na javie a teraz można kupić ich gry w PlayStation Store i dużo dużo więcej mniejszych graczy jest zestawionych na jednej półce z popierdółkami mobilnymi za niecałego dolara. Vita przez to poległa - mała konsolka? "Małe gierki na malutkich cardach? To dlaczego kosztują 200zł, skoro na appstore będzie na promocji za free albo kupię za 4 zeta? A jak nie takie, to podobne, bo tu też wyścigi, a nawet ekran mam większy".

            Ceny muszą się zmienić, ale nie da rady rozdawać gier za darmo, dlatego też jestem przekonany, że cały ten cyrk pojedzie w stronę abonamentu i streamingu, jak tylko będzie mógł.

          • za długie komentarze piszemy i trudno się jest odnieść do wszystkiego:), więc powiem krótko, takie np. Angry Birds to przykład jak coś zrobić, za dużo się nie napracować, a solidnie zarobić. W obecnych czasach takie gry powinny być dodawane do płatków śniadaniowych, a się je sprzedaje. Nie wiem do czego to zmierza ale na pewno nie długo się przekonamy. Wydaje mi się, że po trochu każdy ma z Nas rację, a czas pokaże jak rynek się dostosuje, do coraz mniejszych oczekiwań.

            P.S miło się z Wami gawędzi

          • Fajny, mały panel dyskusyjny się tu zrobił :)

            Rynek dostosuje się błyskawicznie (zresztą już to robi) - producenci i wydawcy to nie organizacje non-profit i widząc możliwość łatwego i szybkiego zarobku, będą z tego skrzętnie korzystać. Niestety, ale zamiast obiecywanej ciągle rewolucji i rozwoju niektórych segmentów gier i produktów, czeka nas co najwyżej ewolucja wsteczna...

          • Zgadzam się co za długich komentarzy. Potem się tego nie chce czytać a ja chciałbym wszystko przeczytać i skomentować. Tylko, że tak jak już wspominałem... takie gry jak Angry Birds kiedyś każdemu się znudzą.

          • Abonament ma szanse powodzenia - najlepszy przykład to usługa PS+, która po ostatnich zmianach robi się coraz bardziej atrakcyjniejsza dla końcowego odbiorcy. Sony wraz z premierą kolejnej generacji konsol, mogłoby również wiele zyskać, robiąc ukłon w stronę typowych indyków i zapewniając wsparcie przy produkcji i promocji ich tytułów...

            Co do streamingu jestem sceptycznie nastawiony - o ile sam zamysł takiej dystrybucji - czy raczej wypożyczania gier wydaje się całkiem dobry, tak jego wdrożenie i działanie byłoby możliwe tylko w rejonach z porządną infrastrukturą - czyli Polska i część krajów z naszej strefy odpada, a na szybką poprawę tego stanu rzeczy się nie zapowiada...

            Z drugiej strony, coraz większe możliwości i wydajność wszelakich TV'ków ze smartem, może doprowadzić w niedalekiej przyszłości do tego, że głównym centrum multimedialnym (i stacjonarną maszynką do grania) zostanie własnie telewizor - zwłaszcza, że usługę Gaikai, można już z powodzeniem na nich uruchamiać...

    • W jakimś stopniu się z tobą zgadzam. Na dłuższą metę ja nie potrafię pociągnąć z mobilnym graniem. Rozumiem takie gierki jak, np. Ninja Fruit. Można sobie usiąść i chwile pograć. Ale tak jak mówiłem na dłuższą metę to u mnie przegrywa . Za płytkie. A jak kiedyś mówił NiZi twórcy tych gier robią je takimi aby po odłożeniu smartfona/tabletu nie myśleć o nich. Osoba, która gra jedynie na takich urządzeniach wogóle dla mnie nie jest graczem. Kojarzy mi się raczej z dziewczynami, które grają na przerwach w szkole w "Jetpack Joyride". Czyli ktoś kto często w rzeczywistości nie znosi graczy. Śmieszne ta sprawa z dziewczynami. Nie znoszą graczy (przynajmniej w mojej klasie). A same pykają sobie na telefonach.

      • Ja kiedyś miałem swój epizod z graniem mobilnym...niestety większość gier na telefony to takie proste ogłupiacze na kilka minut i tyle...grasz i zapominasz...jednak była jedna gierka która wciągnęła mnie na maxa i pykałem w nią godzinami...mowa tutaj o GameDevStory...kapitalna gierka w której dostajemy własne studio do tworzenia gier, możemy wybierać na jakie konsole chcemy tworzyć albo PC...wybierać rodzaje itp itd...gierka nieziemska...no i pokazująca przyszłosć...ostatnią generacją konsol będzie toaleta uzbrojona w wiimote'a na kablu i mega programistami zostaną małpy xD

        http://www.youtube.com/watch?v=QD47dPe-PQg

  • Jak zwykle bardzo przyjemnie mi się was słuchało.
    Mam do was pytanie.Dlaczego zawsze tak bardzo podkreślacie swój wiek w waszych podcastach ? Chcecie w ten sposób zaimponować młodszej części słuchaczy czy macie jakieś kompleksy? Ja mam na karku prawie 34 wiosny i nie trąbie dookoła że jestem już jakimś starcem i nie wiem jak pada trzymać w ręku.

    Nie docierają do mnie też argumenty typu nie umiem już grać na klawiaturze i myszce.Ja gram na konsolach od zamieszłych czasów i równocześnie na pc.Nie wiem może przez moja starcza niedołęzność jest popsuta ale świetnie gra mi się na obu bez żadnych problemów.

    I dlaczego niby tytuł najemnik jest tak zły hmm? Nie rozumie, czy czegoś nie ogarniam czy jak.

    Trochę dzisiaj ponarzekałem ale dalej was bardzo lubię słuchać;)

    Pozdro.

    • hehe bo wedle stereotypów to tylko dzieci grają w gry tak więc musimy mówić Światu, że my "stare" dziady trzaskamy tak samo dobrze a może i lepiej niż nie jeden nastolatek :) ja 10 stycznia również skończyłem 34 wiosny tak więc HIGH FIVE !

  • Jak zwykle bardzo przyjemnie mi się was słuchało.
    Mam do was pytanie.Dlaczego zawsze tak bardzo podkreślacie swój wiek w waszych podcastach ? Chcecie w ten sposób zaimponować młodszej części słuchaczy czy macie jakieś kompleksy? Ja mam na karku prawie 34 wiosny na karku i nie trąbie dookoła że jestem już jakimś starcem i nie wiem jak pada trzymać w ręku.

    Nie docierają do mnie też argumenty typu nie umiem już grać na klawiaturze i myszce.Ja gram na konsolach od zamieszłych czasów i równocześnie na pc.Nie wiem może przez moja starcza niedołęzność jest popsuta ale świetnie gra mi się na obu bez żadnych problemów.

    I dlaczego niby tytuł najemnik jest tak zły hmm? Nie rozumie, czy czegoś nie ogarniam czy jak.

    Trochę dzisiaj ponarzekałem ale dalej was bardzo lubię słuchać;)

    Pozdro.

    • hehe bo wedle stereotypów to tylko dzieci grają w gry tak więc musimy mówić Światu, że my "stare" dziady trzaskamy tak samo dobrze a może i lepiej niż nie jeden nastolatek :) ja 10 stycznia również skończyłem 34 wiosny tak więc HIGH FIVE !

  • Nooo dobra jedyne co mogę powiedzieć to tyle że nie chcę żeby świat wirtualnej rozrywki szedł w uliczkę zwaną Oculus Rift...a dlaczego pewnie teraz chcecie zapytać ?...odpowiedź jest prosta, co jeżeli kiedyś kilka milionów ludzi będzie grało w BF NExt ( nazwa totalnie przypadkowa xD proszę się nie sugerować niczym i nie snuć domysłów xD ) i nagle jakiś haker sobie stwierdzi " a teraz pora na prawdziwą zabawę", po czym po prostu włamie się do jakiegoś głównego serva który będzie obsługiwał wszystkie już bardziej rozwinięte wersje OR. Po czym ustawi wszystko tak że wszyscy gracze z przegranego teamu zostaną zabici w prawdziwym życiu przez jakiś szok elektryczny w OR ? albo po prostu każdy kto zginie w grze zginie na prawdę też z powodu tego szoku elektrycznego...ja wiem że teraz pewnie myślicie "co za bzdury on trawi"...ale zasada jest taka...skoro myśli się o dobrym zastosowaniu czegoś to trzeba też myśleć o tym jak to może zaszkodzić...

    Poza tym w momencie w którym takie granie na rozwiniętej wersji OR będzie możliwe i w grach w pełni bedzie odwzorowany nasz ruch...będzie momentem kiedy przestanę grać i to nie tyle z powodu tego strachu przed cyberatakmi zabijającymi setki tysięcy ludzi w mgnieniu oka...ale z powodu tego że świat za oknem będzie jak gra...

    • Chyba ktoś tu oglądał 'Surrogates' o jeden raz za dużo.. :) Pamiętaj, że producent Twojego telefonu komórkowego trzyma Cię jak na smyczy i jeśli powiesz trzy razy 'kiwi' to popieści Cię 220V gdy następnym razem przystawisz go do ucha...

      • Hehe...no no i jak bedzie ktoś chciał skasować facebook'a to wkroczy oddział swat i złamie Ci rękę za karę...możesz mieć mnie za głupiego idiote i myśleć że jestem chorym świtem ale pamietaj że ludzie zawsze znajdą sposób żeby zrobić krzywdę komuś innemu...i OR też będzie mógł do tego służyć...

        • Nie mam Cię za głupiego idiotę i nie myślę, że jesteś chorym świrem. Ja po prostu nie czuję się zagrożony w restauracji pełnej ludzi uzbrojonych w noże i widelce ;) Widzisz, na dobrą sprawę, wszystko co bierzesz z półki sklepowej może być ukrytą bronią wycelowaną w Ciebie. Z autopsji powiem, że zazwyczaj nie jest ;) Problem zaczyna się w miejscu, gdy zaczynasz sobie robić krzywdę samemu, filtrując trzy razy wodę przez stare gacie, a przed wejściem do windy rzucasz kamieniem..

          • Czyli taka lekka mania, jaką przejawiał Mel Gibson w filmie "Teoria Spisku"... ;)

  • Nooo dobra jedyne co mogę powiedzieć to tyle że nie chcę żeby świat wirtualnej rozrywki szedł w uliczkę zwaną Oculus Rift...a dlaczego pewnie teraz chcecie zapytać ?...odpowiedź jest prosta, co jeżeli kiedyś kilka milionów ludzi będzie grało w BF NExt ( nazwa totalnie przypadkowa xD proszę się nie sugerować niczym i nie snuć domysłów xD ) i nagle jakiś haker sobie stwierdzi " a teraz pora na prawdziwą zabawę", po czym po prostu włamie się do jakiegoś głównego serva który będzie obsługiwał wszystkie już bardziej rozwinięte wersje OR. Po czym ustawi wszystko tak że wszyscy gracze z przegranego teamu zostaną zabici w prawdziwym życiu przez jakiś szok elektryczny w OR ? albo po prostu każdy kto zginie w grze zginie na prawdę też z powodu tego szoku elektrycznego...ja wiem że teraz pewnie myślicie "co za bzdury on trawi"...ale zasada jest taka...skoro myśli się o dobrym zastosowaniu czegoś to trzeba też myśleć o tym jak to może zaszkodzić...

    Poza tym w momencie w którym takie granie na rozwiniętej wersji OR będzie możliwe i w grach w pełni bedzie odwzorowany nasz ruch...będzie momentem kiedy przestanę grać i to nie tyle z powodu tego strachu przed cyberatakmi zabijającymi setki tysięcy ludzi w mgnieniu oka...ale z powodu tego że świat za oknem będzie jak gra...

    • Chyba ktoś tu oglądał 'Surrogates' o jeden raz za dużo.. :) Pamiętaj, że producent Twojego telefonu komórkowego trzyma Cię jak na smyczy i jeśli powiesz trzy razy 'kiwi' to popieści Cię 220V gdy następnym razem przystawisz go do ucha...

      • Hehe...no no i jak bedzie ktoś chciał skasować facebook'a to wkroczy oddział swat i złamie Ci rękę za karę...możesz mieć mnie za głupiego idiote i myśleć że jestem chorym świtem ale pamietaj że ludzie zawsze znajdą sposób żeby zrobić krzywdę komuś innemu...i OR też będzie mógł do tego służyć...

        • Nie mam Cię za głupiego idiotę i nie myślę, że jesteś chorym świrem. Ja po prostu nie czuję się zagrożony w restauracji pełnej ludzi uzbrojonych w noże i widelce ;) Widzisz, na dobrą sprawę, wszystko co bierzesz z półki sklepowej może być ukrytą bronią wycelowaną w Ciebie. Z autopsji powiem, że zazwyczaj nie jest ;) Problem zaczyna się w miejscu, gdy zaczynasz sobie robić krzywdę samemu, filtrując trzy razy wodę przez stare gacie, a przed wejściem do windy rzucasz kamieniem..

          • Czyli taka lekka mania, jaką przejawiał Mel Gibson w filmie "Teoria Spisku"... ;)

Przeczytaj też